Wszystkie zdjęcia i prace zamieszczone
na stronach serwisu sa wyłączną własnością Autorów
oraz Bielskiego
Stowarzyszenia Artystycznego "Teatr
Grodzki"
Wykorzystywanie ich może nastapić wyłącznie za zgodą osób
reprezentujących
Stowarzyszenie bądź autorów prac.
WEBMASTER:
Tomasz Zieliński: e-mail:
PROGRAM "Pracownie aktywizacji społecznej - Jesteś potrzebny"
Pierwsze Wydanie Gazetki - Grupa Czwartkowa - instruktor
Beata Zamlewska - Pałyga
Pracownię dziennikarską prowadzi: Beata Zamlewska
- Pałyga. W zajęciach biorą udział uczniowie ze szkół zawodowych.
Na tych spotkaniach robią różne zadania i pracują na komputerach. Ta pracownia
znajduje się w Domu Żołnierza w Bielsku - Białej. Spotykają się w czwartki
o godz. 16:30.
Mariusz: Przychodzi na zajęcia, ponieważ chce
lepiej pisać i robić mniej błędów. Monika: Chodzi do pracowni, bo chciałaby pisać
krótsze zdania, pisać szybciej na komputerze, robić wywiady,
pośmiać się i pogadać z żołnierzem, który pilnuje wejścia do
budynku. Piotr: Chodzi na zajęcia żeby lepiej pisać
i robić mniej błędów i żeby lepiej układać zdania. Patryk: Był dwa razy, ale nas opuścił i nikt
nie wie czemu nas zostawił. Daniel: Był tylko raz na zajęciach. Powiedział,
że przyjdzie, ale już nie wrócił. Napisał tekst o filmach kopanych. Dariusz: Czyli ja, przyszedłem na zajęcia,
bo chcę więcej się nauczyć i lepiej pisać.
Młodzi dziennikarze najpierw są w sali, w której piszą w zeszytach wywiady,
opisy. Potem idą do pomieszczenia z komputerami gdzie wpisują do nich teksty.
Zajęcia kończą się o godz. 20:30.
Dariusz Konior
DOJECHAĆ - np. czekoladę-zdobyć coś co się
chce.
FOKA - określenie dziewczyny, dla jednych
obraźliwie, dla innych nie. Nie obraźliwie oznacza, że dziewczyna,
jest śmiga.
HAJ-LAJF - coś fajnego np. Super impreza,
coś co się udało lub jest fajnie dzwonek.
HARD-KOR - zrobić zadymę np. na meczu lub
u kogoś na imprezie. Doprowadzić do grupowej bójki tzw; siwy
dym czyli zadyma.
GARNEK - osoba na maksa, zwana garnkiem.
GARY - są to osoby takie, z którymi trudno
jest nawiązać kontakt, człowiek zgarowany gada od rzeczy i
nazwany jest garnkiem
KĄSAĆ - Iść, np. Kąsam do szkoły - idę do
szkoły.
NIEKUMATY - ktoś kto w dalej chwili nie wie
o co właściwie chodzi lub śmieje się choć sam nie wie z czego.
KISZNY - Ktoś kto się nie nadaje do niczego.
NIEURUJ - Nie czepiaj się!
PYRCINA - Jest to nazwa osoby np.: śmiesznie
wyglądającej lub gadającej.
ŚCIEMNIANIE - Jest to udawanie, kłamanie:
mówienie czegoś co, albo nie jest prawdą albo wydaje się nierealne.
SKORBIONY - Ktoś kto robi i mówi rzeczy które
są dziecinne, czasem nawet niezrozumiałe dla otoczenia. Nie
można się z nim dogadać. Potrafi być nudny, a czasami mówi
śmiesznie,a zarazem głupie rzeczy.
ŚMIGA - Określenie dla dziewczyny, że jest
zgrabna.
STRZAŁECZKA - Słowo na powitanie lub pożegnanie,
inaczej: na razie, cześć, ciao.
TARGAJ - Wynoś się stąd stanowczo!.
ZABÓJ - Można się zakochać na zabój, co oznacza
że kocha się bardzo mocno.
ZABUJAĆ SIĘ - Zakochać się chwilowo albo nieszczęśliwie,
bez wzajemności..
ZWIECHA - Być zwieszonym to znaczy nic nie
rozumieć, być nie kumatym.
ZWIESZONA - Osoba, z którą się trudno dogadać,
robi czasem dziwne rzeczy, jest pokręcona na maksa.
Autorzy:Monika, Mariusz, Darek, Piotr Redakcja:Monika Poniewierska (Słownik jest na bieżąco uzupełniany)
Na imię mam Jacek. Od dziecka mam talent muzyczny. Moją
podstawówką była Szkoła Muzyczna, gdzie uczyłem się gry na fortepianie. Następnie
chodziłem do Liceum dla Pracujących, równolegle studiując w Katowicach grę
na organach.Podczas nauki w tymże liceum pewnego, pięknego dnia kierownictwo
szkoły zorganizowało wycieczkę do Chorzowskiego Planetarium. W planie było
zwiedzenie obserwatorium i obejrzenie seansu w planetarium. Jest to przedstawienie
widoku nieba od zachodu Słońca do jego wschodu. Ja nabyłem tam kalendarz
astronomiczny. To wydarzenie zapisało się głęboko w mej pamięci i zainteresowaniach.
Dzięki temu bowiem lepiej rozpoznawałem gwiazdozbiory, planety i zacząłem
zaopatrywać się w książki o tej tematyce. Jednak kiedy kupiłem Atlas Nieba
i lunetę rozpocząłem dokładniejsze obserwacje. Zobaczyłem wszystkie 4 księżyce
Jowisza odkryte przez Galileusza. Było to fascynujące przeżycie. Powtarzałem
to przez kolejne dni, zapisując aktualne ich pozycjeOprócz nich widziałem
Saturna z jego pierścieniem Władcy. Zapisywałem także moje astronomiczne
marzenia senne.Teraz marzę na "Jawie", (cokolwiek to znaczy) rozważając
możliwości zbudowania statku ko(s)micznego odpowiedniego do opuszczenia tego
układu planetarnego z połową prędkości światła i z rotacją zachowania naturalnej
grawitacji. Podróżując tak w kierunku odwrotnym do kierunku ruchu naszej
gwiazdy można dużo szybciej dotrzeć do następnych gwiazd, a z pewnością innych
układów planetarnych, bo to, że istnieją zostało już udowodnione. Pewnie,
że najłatwiej byłoby skorzystać ze zdobyczy cywilizacji, która odwiedziłaby
naszą planetę i polecieć z nimi na ich planetę. Wszakże raczej na to nie
liczę. Wolę samemu, a najlepiej z kimś komu zaufam, dojść do tego wszystkiego,
co jest potrzebne dla spełnienia tej Misji, a zarazem Międzygwiezdnej Przygody.
Wróćmy jednak do realiów życia codziennego.Po wielu latach pojechałem znowu
do Chorzowa, lecz tym razem sam, gdyż nie było innych chętnych do wyjazdu
tam z moją skromną osóbką. Zobaczyłem tym razem inne niebo i kupiłem inny
kalendarz, chociaż też astronomiczny, jednakowoż w trochę okrojonej wersji.
.Brakowało bowiem pewnych bardzo istotnych danych. Mimo to wróciłem stamtąd
usatysfakcjonowany. Marzę wszak, że gdy kiedyś tam pojadę to operator wskaże
gwiazdy, które za towarzyszy podróży wewnątrz-galaktycznej mają planety,
a na jednej, może dwóch, czy też na księżycach mieszkają zaawansowane cywilizacje.
Kto wie, może kiedyś tak stanie się, choć teraz to wydaje się na scenariusz
do filmu fan-tastyczno-naukowego. Zwróćmy uwagą jednak na to, że jeszcze
w pierwszej połowie XX wieku podróż na Księżyc była wyłącznie tematem fantastycznym,
a wiemy jak to skończyło się. Nawet posłanie satelit na orbitę okołoziemską
wydawało się niemożliwe, a obecnie krąży wokół Ziemi mnóstwo różnego rodzaju
satelitów.
Jacek Martynowicz
Jestem osobą średniego wzrostu, włosy
mam koloru brązowego i są postawione na żelu, bo myślę, że to jest modna
fryzurka.
Oczka mam brązowe skośne. Czasami zamykam je gdy słucham muzyki. .Lubię
głośne brzmienie gitar. To mnie ucisza.Osoby, które słuchają muzyki rockowej
najczęściej ubierają się na czarno i noszą długie włosy. Też miałem kiedyś
takie włosy, ale je skróciłem. Myślę, że osoby z krótkimi włosami również
mogą słuchać rocka. Jestem czuły, ponieważ kocham innych ludzii uważam,
że trzeba sobie współczuć zamiast kłótni, wojen, po prostu szczerze kochać.
Najczęściej okazuję czułość swojej rodzinie i innym,
aby czuli, że komuś na nich zależy. Kłócę się, kiedy ktoś się wyśmiewa
z innych lub ze mnie. Wtedy między nami dochodzi do ostrych słów. Gdy
jednak nie mam racji potrafię się przyznać do błędu, przeprosić i pogodzić
się. Wydaje mi się, że jestem osobą romantyczną, ponieważ gdy śpiewam
umiem się wczuć i wytworzyć niezwykłą atmosferę.
Mariusz Błachut
Jestem osobą bardzo spontaniczną. Pełną energii i ciekawą świata.
A kim ja jestem? To dobre pytanie. Sama się czasem nad tym zastanawiam. Mam
takie akcje, że nie wiem co ja robię na tym świecie.Czasem czuję się dziwnie
i dość obco między ludźmi. Czuje ich wzrok na mnie. Zupełnie jakbym spadła
z kosmosu. Myślę sobie co ja będę robić za ileś lat. Jakie życie płata nam
czasem figle. I niespodziewanie robi nam niespodzianki.Jestem osobą, która
lubi marzyć. A jeżeli już kocham to na zabój. Dla mojej miłości jestem gotowa
poświęcić wszystko.Nawet zabić. Pragnę w życiu być szczęśliwą. A nad to realizować
swoje plany i marzenia. Najbardziej lubię dość dziwne i zabawne sytuacje, w
których jest dużo śmiechu. Uważam, że śmiech to zdrowie. Zapominam wtedy o
wszystkim. Sądzę, że każdy umie się uśmiać aż na zabój. Ponadto w przyszłości
gdy będę może bardziej dojrzała zamierzam jak każdy założyć solidną rodzinę.
Pragnę mieć kochającego męża oraz góra dwójkę dzieci. Nie lubię osób zachłannych,
zaborczych, chytrych oraz takich, którzy się za bardzo wywyższają, choć nie
posiadają danego rozsądku lub wiedzy. Lecz sądzą, że wiedzą wszystko lepiej
od innych i są najlepsi. Ponadto mam wspaniałą rodzinę, której nie zamieniłabym
za żadne skarby świata.Mój ojciec jest wspaniałym człowiekiem, z którym zawsze
mogę o wszystkim porozmawiać. Traktuję go jako osobę po przejściach i własnych
doświadczeniach, które on mi może przekazać co robić,a czego raczej unikać.
Moja mama jest dość zakręcona i zabawna.Bardzo się martwi zawsze o mnie. I
chce dla mnie jak najlepiej. Wiadomo jak to matka cza-sem myśli, że mam z nią
za mały kontakt i próbuje się interesować moimi sprawami, gdyż zawsze jak mam
jakiś problem rozmawiam o tym z ojcem. Często jest przy tym kupa śmiechu gdyż
świetnie się potrafimy w tych momentach dogadać jak i pośmiać. Za to mama interesuje
się aż nadto.Często rozmawiam z nią o sprawach mało istoych lub o ciotce czy
kuzynkach i ich wybrykach. Z matką też mogę się pośmiać ale ona ma czasem dość
mojego głośnego śmiechu. Wtedy tym bardziej chce mi się śmiać. Lubię też imprezy
niespodziewane lub fajne wypady z kumpelami. Bo z chłopakiem też lubię ale
on w ogóle nie tańczy tylko siedzi z kumplami lub mnie pilnuje. A z kumpelami
jest zupełnieinaczej. Prawda, że momentami wolałabym już być sam na sam z chłopakiem,
a nie ze zgrają kretynów w barze. Dlatego lubię różne niespodzianki - np wpada
kumpela i mówi że jedziemy do Szczyrku i to jest fajne, bardzo ekscytujące.
Tak jak ja kiedyś wymyśliłam niezapowiedziany wyjazd do Twardorzeczki. Mimo,
że nie było tam jak w bajce, ale ja w autobusie miałam ubaw aż po pachy, jadąc
tą zakręconą drogą. Kumpela miała istny zgon.I było fajowo. Kierowca z powrotem
był bardzo sympatyczny i nawet nie żądał kupna biletu. Moim zdaniem i tak taka
zakręcona wycieczka zostanie nam na długo w pamięci. W tą sobotę ma być ognisko
na 30 osób.Ładny czad by był. Jak to wszystko w ogóle wypali. Ale raczej uważam,
że połowa na pewno pojedzie. Trzeba dać czadu. .
Monika Poniewierska.
Mam wrażenie, że jestem muzykalny. Mam w miarę dobre
ucho, czyli niezły słuch. Mam ochotę także stworzyć kultowy program
popularno-naukowy. Jestem chwilami ceniony a niekiedy również zdołowany.
Kiedy jestem ceniony, to wtedy jestem pewny tego, że potrafię zrobić
to, czy też tamto, ale tylko w dobrej mierze. Zdołowany czuję się często
ze względu na uczulenie, zarazki i wirusy. Gdy jestem w środowiskowym
domu samopomocy "Podkowa", w swojej pracowni rozdrabniając
papier, to wtedy jestem uważany jako ekspert. Jako ekspert jestem uznany
też w koszeniu trawnika, jak również podczas gry na fletni Pana, a
także i na gitarach. Jestem też wrażliwy na niesamowite pokazy typu
światło-dźwięk. Również bywam uczuciowy na widok niepełnosprawnych.
Wolę miłość niż zdradę. Mam kilka swoich marzeń.
Piotr Żurek-Raczyński
Nasza pierwsza wyprawa dziennikarska była
dla nas szokiem. Nie wiedzieliśmy jakie zadawać pytania, czy będą dobre i czy
nasi rozmówcy się na nas nie pogniewają. Byliśmy w pracowni na ulicy Milusińskich,
gdzie wszyscy byli dla nas bardzo mili. Pracownia łączy trzy działy : grafikę,
drukarstwo i introligatorstwo. Jest czynna w godzinach od 16.00 do 20.00, od
poniedziałku do piątku. Nasi rozmówcy mieli duże poczucie humoru. Rozmawialiśmy
z prowadzącymi: Piotrem Pieniążkiem i Romanem Chmielem. Jedna z uczestniczek
powiedziała nam, że przychodzi tu, ponieważ może się więcej nauczyć. Na zajęcia
uczęszcza 5-6 osób, w wieku od 30 do 40 lat. Zazwyczaj siedzą wspólnie wokół
dwóch, połączonych stołów. Na początku uczyli się składania papieru w stylu
japońskim i rysunku, a gdy tam byliśmy, sklejali dla wszystkich grup papierowe
teczki. Dowiedzieliśmy się ciekawostki, że dla Japończyków papier jest świętą
rzeczą, a składanie go jest przyjemnością, odpoczynkiem i rekaksem. Nasi rozmówcy
czekają na nowy budynek i nowe urządzenia dzięki którym będą mogli szybciej
i sprawniej pracować. .
Mariusz Błachut i Dariusz Konior
Na ostatnie zajęcia przyszedł do nas fotograf Michał. Opowiadał
nam o pracy i zasadach obsługi aparatu fotograficznego. Gdy zapytaliśmy go
o jakieś śmieszne zdarzenie opwiedział o pewnej sytuacji w parku. Siedział
tam i chciał sfotografować pana siedzącego naprzeciwko. Michał myślał, że tamten
go nie zobaczy, ale pomylił się, bo za parę minut nieznajomy do niego podszedł.
Po chwili rozmowy stwierdził, że on chyba się w nim zakochał. Michał spławił
nieznajomego mówiąc mu, że się śpieszy na autobus. Wysłuchując niesamowitego
opowiadania nasza grupa lała się ze śmiechu. Mówił nam też o fotografach, którzy
pytają się ludzi, czy mogą im zrobić zdjęcia, a gdy ci wyrażają zgodę, robią
fotografię stojącym obok zamkom lub pomnikom. Po prostu nie skupiają się na,
chwilę wcześniej, zaczepianych
ludziach. Pożyczyliśmy od Michała aparat i poszliśmy do pracowni drukarsko-
introligatorskiej. Tam dostałem aparat do swoich rąk i zacząłem robić zdjęcia
tym, którzy tam pracowali. Byłem szczęściwy, że to ja mogłem robić im zdjęcia.
Skupiałem się na ich współpracy, a przy okazji na obsłudze aparatu: jak się
przybliża obraz, jak się oddala i jak się robi zdjęcia z dodatkowym oświetleniem
czyli fleszem.
Jak na amatora, poszło mi całkiem nieźle i na pewno nie zapomnę
tej chwili. Potem poszliśmy z Piotrem do parku, żeby zrobić zdjęcia ptakom.
Mieliśmy pecha, ponieważ nie mogliśmy znaleźć żadnych zwierząt tego wokół nas.
Pani wpadła na pomysł, że póki mamy aparat, warto zrobić zdjęcia naszej grupie.
Mariusz Błachut
Wywiad Piotra z Panem Jankiem Pieczorą (przeprowadzony
przed wspólnym krótkim koncertem dla jedynej uczestniczki grupy dziennikarskiej,
która przyszła w tym dniu na zajęcia - Moniki, i oczywiście dla prowadzącej-czyli
mnie, która wysłuchała koncertu ze zrozumieniem i uwagą. Pan Jan grał na gitarze
akustycznej i śpiewał piosenki pt: "Odpowie Ci wiatr" i "Mój
świat", a Piotr - na gitarze elektrycznej solo i mruczał, bo nie chciał
śpiewać.)
- Co Pan sądzi o muzyce,
która leczy? .
- Muzykoterapia ma duży wpływ na choroby psychiczne, bo bardzo uspokaja.
Brałem udział w muzykoterapii kiedy byłem w sanatorium w Ustroniu. Wyszedłem
stamtąd nie ten sam! W sali były rozkładane fotele tak, że można było
się położyć. Z głośników płynęła muzyka relakscyjna, a w powietrzu unosił
się przyjemny zapach lasu, albo morza. Był także ekran, na którym pokazano
krótki film: pani na polanie opowiada o tym jak zachować się podczas
seansu. Był jeszcze śpiew ptaków i szum drzew. Do tego dochodzą jeszcze
różne kolory.
-Co Pan sądzi o wykorzystywaniu muzyki relaksacyjnej
jako tła do filmu czy programu telewizyjnego?
-Jestem jak najbardziej za. Ale chyba do jakiegoś filmu dokumentalnego,
na przykład o przyrodzie. To mogłoby być połączenie muzyki z falami morza,
albo ze śpiewem ptaków.
-A co Pan sądzi o spotkaniach integracyjnych?
-Powinny być organizowane zwłaszcza dla młodzieży ,żeby kiedy ci młodzi
ludzie dorosną, rozumieli osoby niepełnosprawne. Często spotykam się
z takim nieporozumieniem wśród dorosłych. Mówią na przykład: Daj mu
spokój, przecież to wariat... A to są ludzie pokrzywdzeni przez los,
przez chorobę. Nie można ich odrzucać.
Piotr Żurek-Raczyński
Kasia ma 20 lat.Jest wolontariuszką. W
jej szkole-Kolegium Nauczycielskim w Bielsku działa biuro wolontariatu.
Na jedno ze spotkań przyszła Jola Sopicka. Wtedy Kasia się zgłosiła do
pracowni drukarsko - introligatorskiej. Była bardzo podekscytowana, ponieważ
była to jej pierwsza taka praca. Kasia studiuje pedagogikę, która jest
bardzo przydatna podczas takich prac. Jeśli ktoś sobie nie radzi podchodzi
do niego, tłumaczy mu i robią to razem. Mówi o tym, że "daje siebie
innym". Na zajęcia przychodzi Beata. Ma około 40 lat. Jest z Bielska.
Ma męża i dwójkę dzieci. Zajęcia bardzo jej się podobają. Jest to wielkie
doświadczenie i wiele można się tam nauczyć. Robią tam dużo ciekawych
rzeczy takich jak : pudełka z papieru, szachownice, a nawet pionki. Zarówno
Kasia jak i Beata chcą coś zrobić dla innych, a przy okazji same doświadczają
wielu nowych rzeczy, ogółem coraz to nowszych atrakcji.