Slideshow

logo Fundusze Europejskie,Rzeczpospolita Polska,Śląskie.,Unia Europejskia

Kim jesteśmy?

Jak pomagamy?

Jak możesz pomóc?

Jesteś Potrzebny

JESTEŚ POTRZEBNY – OPIS PROJEKTU

Nazwa projektu:

„Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Fundusze na realizację projektu:

logo - Unia Europejska

Projekt finansowany ze środków
Funduszu Phare 2001 – Rozwój Społeczeństwa Obywatelskiego, Średnie Dotacje

Budżet projektu: 78 935,51 Euro
Dotacja Funduszu Phare: 63 148,- Euro

Pozostałe źródła finansowania:

logo - Bielsko-Biała

Gmina Bielsko – Biała

Partner:

Urząd Miasta Bielsko-Biała reprezentowany przez Wydział Pomocy Społecznej

Czas Trwania Projektu :

11.02.2004 r. – 11.10.2004 r.

Opis Projektu :

Celem projektu jest utworzenie w Bielsku-Białej placówki, zadaniem której jest aktywizacja społeczna i zawodowa osób wywodzących się ze środowisk dysfunkcyjnych: osób niepełnosprawnych fizycznie i intelektualnie, niesłyszących, młodzieży. W regionie bielskim brakuje programów aktywizujących adresowanych do tych właśnie grup, stąd pomysł utworzenia Pracowni Aktywizacji Społecznej, w skład których wchodzą:

– Pracownia Grafiki Komputerowej
– Pracownia Dziennikarska
– Pracownia Technik Graficznych
– Pracownia Introligatorsko – Drukarska

Pracownie te stanowią logiczną i uzupełniającą się całość, do zadań wszystkich będzie należała realizacja autorskich projektów uczestników np.; wydawanie gazetek, kart okolicznościowych, koszulek z nadrukami, tomików wierszy, bajek itp. W ramach pracowni powstawać także będzie dwumiesięcznik”Jesteśmy” wydawany przez Stowarzyszenie od 2002 roku.

W zajęciach warsztatowych odbywających się od poniedziałku do piątku bierze udział ok. 100 osób w wieku 16-30 lat. Realizacja programu każdej pracowni obejmuje zarówno część szkoleniową – zaznajomienie uczestników z podstawami wiedzy i umiejętnościami technicznymi w danej dziedzinie, jak i samodzielną pracę twórczą nad różnymi zadaniami. Działania warsztatowe pracowni będą wiązać się z przekazywaniem nowych praktycznych umiejętności, które mogą zostać wykorzystane przy poszukiwaniu pracy (to ważne dla objętych projektem dorosłych niepełnosprawnych), ale przede wszystkim opierają się na realizacji celów terapeutycznych i aktywizujących.
Dwa główne komponenty programu to:

– praca nad konkretnymi projektami artystycznymi i wydawniczymi związana z pozyskiwaniem przez uczestników konkretnych umiejętności, zdobywaniem wiedzy i rozwijaniem indywidualnych talentów,
– proces aktywizacji uczestników programu poprzez stawianie im nowych wyzwań i stwarzanie praktycznych możliwości przezwyciężania różnorodnych barier, ograniczeń i dysfunkcji.

JESTEŚ POTRZEBNY – OPIS PRACOWNI

PRACOWNIA DZIENNIKARSKA

Zajęcia odbywają się od poniedziałku do piątku 4 godziny dziennie, w każdej grupie uczestniczy 4-6 osób. Instruktorami są zawodowi dziennikarze:

Magdalena Legendź
Maria Trzeciak
Beata Zamlewska – Pałyga
Artur Pałyga

pracownie - Jesteś Potrzebny - foto archiwum

Celem działań w pracowni dziennikarskiej i fotograficznej jest opanowanie podstawowej wiedzy z zakresu pracy redakcyjnej i reporterskiej.
Głównym zadaniem pracowni będzie redakcja pisma „Jesteśmy” oraz innych publikacji będących autorskimi inicjatywami uczestników projektu – gazetek świetlicowych, tomików wierszy etc.

Wiedza praktyczna redaktora – dziennikarza to umiejętność zbierania informacji, pisania tekstów oraz ich redagowania. Podstawowe zagadnienia poruszane podczas zajęć warsztatowych to metody zbierania informacji, sposoby przeprowadzania wywiadu, praktycznej obserwacji zdarzeń. Uczestnicy zajęć sami będą zbierać materiały do publikacji.
Zbieranie materiałów i redakcja pisma, będzie wymagała od uczestników projektu starannego posługiwania się językiem, zdolności kojarzenia szczegółów oraz opanowania procesu pisania.

Proces zbierania informacji, wywiadów, całej pracy reporterskiej ma wielkie znaczenie integracyjne. Zadaniem uczestników warsztatów jest obserwowanie wydarzeń związanych z życiem swojej grupy oraz lokalnej społeczności. Odpowiedzialność za ostateczny kształt publikacji ma dodatkowy walor terapeutyczny.

PRACOWNIA GRAFIKI KOMPUTEROWEJ I SKŁADU TEKSTU

pracownie - Jesteś Potrzebny - foto archiwum

Zajęcia odbywają się od poniedziałku do piątku w godzinach dopołudniowych, w warsztatach codziennie bierze udział 5 osób. Instruktorami są graficy komputerowi:

Ilona Dębska – 
w roku 1980 ukończyła z wyróżnieniem Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Bielsku-Białej. W 1992 roku ukończyła kurs składu drukarskiego we Frankfurcie nad Mennem. Od 1991 roku specjalizuje się w grafice komputerowej,

Monika Dębska – 
w roku 2001 ukończyła Państwowe Liceum Sztuk Plastycznych w Bielsku-Białej o specjalizacji artystyczny druk sitowy. Obecnie studiuje na trzecim roku grafiki Uniwersytetu Śląskiego w Cieszynie

pracownie - Jesteś Potrzebny - foto archiwum

Zadaniem pracowni jest praktyczne przekazanie uczestnikom programu warsztatowego podstaw obsługi programów służących do cyfrowego składu tekstu, posługiwania się programami graficznymi oraz zasad składu i przygotowania do druku.

Uczestnicy zajęć poznają wybrane zagadnienia z zakresu podstaw obsługi komputera:
– uruchamianie i zamykanie programów,
– elementy systemu operacyjnego,
– edytory tekstu,
– programy graficzne.
Oraz zagadnienia z dziedziny komputerowego składu tekstu:
– projektowanie publikacji,
– elementy stałe publikacji (nagłówki, stopki, marginesy, paginacja),
– wlewanie tekstów, formaty tekstów,
– wlewanie grafiki, formaty plików graficznych,
– generowanie elementów dodatkowych – spisy treści, indeksy,
– przygotowanie do druku, drukowanie,
– naświetlanie.

pracownie - Jesteś Potrzebny - foto archiwum

Uczestnicy warsztatu poprzez praktyczne zajęcia, pracę nad własnymi projektami oraz przygotowaniem magazynu „Jesteśmy” poznają wszystkie najważniejsze aspekty pracy nad składem publikacji i przygotowaniem do druku. Przy okazji będą doskonalić swoje umiejętności związane z obsługą komputerów.

PRACOWNIA TECHNIK GRAFICZNYCH

Zajęcia odbywają się od poniedziałku do piątku w godzinach od 16.00 do 20.00,w poszczególnych grupach bierze udział 4-5 osób. Instruktorem prowadzącym zajęcia jest Piotr Pieniążek

pracownie - Jesteś Potrzebny - foto archiwum

W ramach zajęć uczestnicy poznają teoretyczne podstawy wielu technik graficznych takich jak:

– drzeworyt – rysunek, powstaje przez rycie w drewnie wg przygotowanego wcześniej wzoru, następnie wykonuje się odbitki na papierze. W ten sposób mogą powstawać zaawansowane prace graficzne o różnym formacie. Techniką drzeworytu mogą powstawać ilustracje książkowe i prasowe,
– linoryt – druk wypukły ryty w linoleum, rysunek odbijany na papierze,
– gipsoryt – pożądany wór modeluje się na odpowiednio przygotowanej i utrwalonej płycie gipsowej,
– kolograf – pożądany wzór powstaje jako kolaż z naklejanych na tekturze różnorodnych materiałów. Powstały w ten sposób rysunek utrwala się lakierem i wykonuje z niego odbitki,
– monotypia – technika, w której uzyskuje się tylko jedną kopię rysunku poprzez odrysowanie wzoru na pokrytej farmą specjalnie przygotowanej szybie.

pracownie - Jesteś Potrzebny - foto archiwum

Techniki te mają szerokie zastosowanie praktyczne dlatego też uczestnicy korzystając z nich wykonają kompozycje dekoracyjne do kart okolicznościowych, plakaty, ulotki, druki o małych nakładach i nietypowej szacie graficznej. Do zadań pracowni będzie także należało wykonanie ilustracji do pisma „Jesteśmy”.
Dostępność wysokiej jakości materiałów, ekologicznych farb w wielu kolorach, przyjaznych narzędzi sprawia, że zajęcia stają się przyjemnością, a proces tworzenia zyskuje na atrakcyjności.
W czasie pracy powstaną szablony i matryce, które będzie można wykorzystywać wielokrotnie.

pracownie - Jesteś Potrzebny - foto archiwum

PRACOWNIA INTROLIGATORSKO – DRUKARSKA

Zajęcia odbywają się podobnie jak w pracowni technik graficznych w godzinach 16.00 – 20.00, codziennie od poniedziałku do piątku. Instruktorami w pracowni są wykwalifikowani drukarze:

Wojciech Willmann
Roman Chmiel – obecnie pracownik drukarni „Dimograf”, wcześniej pracował w drukarni „Augustana”.

pracownie - Jesteś Potrzebny - foto archiwum

Techniki introligatorskie mają charakter prac ręcznych, nie wymagają używania skomplikowanych narzędzi i dlatego stanowią odpowiednie zajęcia dla osób niepełnosprawnych, które mogą w ten sposób ćwiczyć swoją sprawność manualną. Obecnie, w początkowej fazie realizacji projektu uczestnicy wykonują proste wyroby z papieru, tektury, takie jak: lampiony, teczki do akt, pudełka, opakowania na prezenty, skoroszyty.
Uczestnicy warsztatów w pracowni drukarskiej poznają teoretyczne informacje o powstawaniu i rodzajach papieru, w zależności od oczekiwanego efektu końcowego wykorzystywane będą jego różne rodzaje, między innymi papier ręcznie czerpany. W tym celu zostanie utworzone stanowisko czerpania papieru.

W pracowni drukarskiej stosowane będą podstawowe techniki:

– druku wypukłego (typografii) – technika umożliwia wykonywanie odbitek z płyty, na której rysunek jest wypukły. Płyta powleczona farbą drukarską umożliwia wykonanie odbitek przez zetknięcie się papieru z formą drukującą,
– druku płaskiego – druki otrzymuje przez odbitki z odpowiednio wytrawionych płyt kamiennych lub cynkowych, na których rysunek jest płaski,
– druku wklęsłego (wklęsłodruk) – farba drukarska wypełnia wklęsłości rysunku wyrytego lub wytrawionego i jest później odbijana na papierze przez odciskanie,
– druk offsetowy – technika pozwalająca na powielanie w wielu kopiach i różnych formatach,
– sitodruk – kompozycje tworzy się na specjalnej siatce z pomocą specjalnych tuszy lub kredek. Rysunek jest odbijany na tkaninie lub papierze czerpanym.

Głównym celem działania pracowni drukarskiej i introligatorskiej jest nadanie efektu końcowego pracom powstającym w pozostałych trzech pracowniach. Dotyczy to zarówno indywidualnych projektów uczestników zajęć – będą tu powielane projekty artystyczne realizowane w pracowniach technik graficznych, komputerowego składu tekstu, dziennikarskiej, jak i prac, w które zaangażowane będą wszystkie grupy, w szczególności druk i oprawa techniczna magazynu „Jesteśmy”.

JESTEŚ POTRZEBNY – EFEKTY PRACY

PRACOWNIA DZIENNIKARSKA

Poniedziałek – Grupa „Aktywni”

1. Fotografie z zajęć grupy dziennikarskiej „Aktywni”

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

WARSZTATY FOTOGRAFICZNE – fotografie z zajęć grupy dziennikarskiej „Aktywni” instruktor Artur Pałyga


2.
 Teksty z pierwszego wydania pisma Aktywni redagowanego przez grupę Artura Pałygi ” AKTYWNI ” 

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Teksty z pierwszego wydania pisma Aktywni redagowanego przez grupę Artura Pałygi ” AKTYWNI „

NIEPEŁNOSPRAWNY DZIENNIKARZ

Czy to możliwe, aby osoba niepełnosprawna została dziennikarzem? Otóż tak!
Teatr Grodzki w Bielski-Białej organizuje pracownie dziennikarskie dla niepełnosprawnych osób w przedziale wiekowym od 16 do 30 lat.
Celem zajęć jest zapoznanie uczestników z warsztatem dziennikarskim od strony teoretycznej i praktycznej, aby umożliwić zdobycie odpowiednich kwalifikacji i zwiększyć możliwości osób niepełnosprawnych na rynku pracy. Przecież niepełnosprawność nie musi oznaczać bierności!

Agnieszka Kłusak


KIM JESTEM?

Mam tyle a tyle lat. Obecnie zajmuję się tym a tym. Czy to tak właściwie jest ważne? Kim jestem?
Jestem, a wiec żyję, a jeśli żyję to ma to sens. Kim jestem? Jestem człowiekiem, istotą ludzką. Żyję i to jest cudowne! Jestem tu i teraz. Tak, właśnie teraz. Czy to może być przypadek? Nie. Z całą pewnością nie!

Kim jestem? No cóż, chyba właściwie muszę powiedzieć. Jestem człowiekiem, ale co dalej? Co można umieścić na tej etykietce?:
– Żywczanka kochająca góry,
– studentka, pragnąca pomagać innym,
– córka, siostra i w niedługim czasie „prawdziwa” ciocia.
To może jednak na razie wystarczy, a ciąg dalszy nastąpi…

Agnieszka Kłusak


DZIAŁALNOŚĆ TEARU GRODZKIEGO

26.04. 2004 roku odbyła się w Teatrze Grodzkim konferencja prasowa, mająca na celu omówienie programu projektów aktywujących społecznie i zawodowo.
Projekty te wzięły się z doświadczenia pracowników Teatru Grodzkiego w pracy z młodzieżą dysfunkcyjną z różnych ośrodków, gdyż widzą problem ludzi niepełnosprawnych w wejściu na rynek pracy.

Jednym z takich projektów jest utworzenie Pracowni Aktywizacji Społecznej „JESTEŚ POTRZEBNY”. Pracownie te stwarzają możliwości działań twórczych dla osób w przedziale wieku 16-30 lat, choć zdarzają się młodsi czy starsi ludzie. Zajęcia te mają charakter integracyjny, to znaczy, że w ramach jednej grupy działają osoby w pełni zdrowe wraz z osobami niepełnosprawnymi. Są cztery pracownie.
Pierwsza z nich to pracownia dziennikarstwa i fotografii, gdzie młodzież poznaje techniki drzeworytu, linorytu, gipsorytu, kolografu, lub monotypu, ukazując przy tym emocje, które są przelewane na papier.
W pracowni grafiki komputerowej uczestnicy uczą się składania papieru, oraz pracy z komputerem. W pracowni drukarsko – introligatorskiej poznają rodzaje druku i papieru, oraz uczą się jak można je wykorzystać.
Końcowym efektem współpracy pracowni są ulotki, broszury, tomiki wierszy, oraz gazeta.
Następny z projektów to „Zabawki bez granic”, w którym biorą udział przedstawiciele różnych narodów. Polega on na wykonaniu takiej zabawki, która by reprezentowała dany kraj. W Polsce taką zabawką jest „KLEPAK”. Można ją zobaczyć w Bielsku-Białej w Teatrze Grodzkim, przy Domu Żołnierza .
Także odbędzie się 1 maja kolorowa parada „Pierwsi w Unii” z udziałem uczestników projektów. Trasa przebiega od Domu Żołnierza przez Plac Chrobrego, do Banialuki, gdzie będą odbywać się przedstawienia. W przyszłości mają zostać zorganizowane Warsztaty terapii zawodowej.
Wszystkie te projekty są prowadzone przez instruktorów wraz wolontariuszami szkolonymi w tym kierunku. Znaleźć ich nie było trudno, ponieważ z wieloma Teatr Grodzki wcześniej współpracował, a pieniądze i budynki zaoferowało miasto.

Ela Moll


„Mała niecodzienna kłótnia”

Chyba o 10. 00 pan zapowiedział nam reporterską wycieczkę. Wyszliśmy o godz. 11.00 – 11.30 . Odprowadzamy kawałek Ewę. Widzimy, w parku starsze kobiety, które huśtają tam swoich wnuczęta. Pan opowiada nam o drzewach w tym parku.
– Przypuszczacie sobie ile lat mają te drzewa ?
Odpowiada Ela.
– Przypuszczalnie ok. 100 lat lub więcej.
Przy wyjściu z parku zauważamy starszych panów, którzy coś tam sobie nawzajem opowiadają. Gdy, podążamy dalej spotykamy starsze kobiety niosące siatki z zakupami. Dojrzałe i eleganckie panie z pieskami, które przechadzają się uliczkami. Samotnych, którzy gdzieś podążają. Dzieci, które idą do szkoły. Spostrzegamy stare, zniszczone budynki. Na chwileczkę przystajemy i zadajemy sobie krótkie pytanie. Co mogło zniszczyć ten budynek ?
Doszliśmy do ratuszy. Najpierw podziwiamy sobie stary ratusz od środka. Który liczy wiele codziennych ale, zarazem kamiennych schodków. Artur bał się że spadnę. I, otoczył mnie opieką. Ta opieka wiązała się tak, że on szedł przede mną.
W, końcu idziemy do nowego ratusza. Tam było 12 stanowisk. Ale, tylko jedno dla osoby niepełnosprawnej.
Co, do powietrza, to cieplejsze było w starym ratuszu. W, tym nowym więcej gadających ludzi.
Potem pan Artur idzie do burmistrza. I, pyta go, czy będziemy mogli przyjść w czwartek zrobić wywiad. Później oglądamy mapkę Bielska i przyszłościowe plany. Schodzimy na dół. Tam, pan Artur spotyka swoją starszą znajomą.
Droga powrotna poszła nam szybciej.
Artur miał dość mojego ciągłego gadania. Ze zdenerwowaniem zaczęła się większa kłótnia. Przegadywaliśmy się, że jestem zbyt katastrofalnie i pesymistycznie nastawiona do siebie.

Joanna Błachut


WYWIAD Z PREZESEM I INSTRUKTOREM KARATE PANEM ZBIGNIEWEM KOWALSKIM

Rozmawiała Elżbieta Moll

Elżbieta: Dlaczego jest proponowana taka forma spędzania wolnego czasu jak treningi karate?

Pan Zbigniew: Dawniej dzieci miały więcej zajęć ruchowych, proponowanych przez szkoły np. SKS, a dziś nie ma pieniędzy na taką działalność. Dzieci potrzebują ruchu, oderwania się od codzienności. Muszą dbać oswój rozwój fizyczny, aby nie mieć krzywych kręgosłupów. Także mają one silną potrzebe rywalizacji pomiędzy sobą.

Elżbieta: Więc jakie są proponowane zajęcia w klubie?

Pan Zbigniew: Na dzień dzisiejszy w klubie mamy takie sekcje oprócz karate jak Ju- jitsu , Kendo, Jaikido, oraz Naginata. Na te ostatnie chętnie chodzą starsi, młodsi są mniej zainteresowani. Można uczestniczyć w kilku sekcjach jednocześnie.

Elżbieta: Czy dzieci są zadowolone z takich propozycji?

Pan Zbigniew: Dzieci bardzo lubią sport, ruch, rywalizacje. Nie muszą siedzieć przed telewizorem, czy komputerem. Także rodzice chętnie włańczają się w działalność klubu np. wożąc dzieci na zawody.

Elżbieta: To są organizowane zawody?

Pan Zbigniew: Tak, jak już mówiłem dzieci lubią rywalizację. Przywiozły już dziewięć medali. W zawodach biorą udział te wszystkie dzieci które chcą, a walki są proponowane starszej młodzieży.
Elżbieta: Czy są też organizowane obozy?

Pan Zbigniew: Tak są organizowane obozy. W tym roku jedziemy do Pokrzywna, w Sudety. Chcę , aby dzieci wypoczeły, nabrały sił na przyszły sezon. Oprócz treningów mają różne inne zajęcia.

Elżbieta: Takie jak np. wycieczki?

Pan Zbigniew: Tak, pojedziemy na cały dzień do Czech, po to aby wypocząć

Ela Moll


DLACZEGO AKURAT NIEPEŁNOSPRAWNI?

Wywiad z Jolantą Sopicką – koordynatorem projektu „Jesteś potrzebny”.

– Skąd wziął się pomysł realizacji przez Teatr Grodzki takiego właśnie projektu?
– Od kilku lat do udział w naszych wszystkich projektach zapraszamy osoby z środowisk dysfunkcyjnych: hosteli, świetlic środowiskowych, osoby bezrobotne lub zagrożone bezrobociem, a także osoby nie mające jeszcze sprecyzowanych planów na przyszłość. Podczas projektów zauważyliśmy problemy tych osób z odnalezieniem się na rynku pracy. Nasz projekt ma na celu im w tym pomóc i dać im możliwość zdobycia potrzebnych doświadczeń.
– Jak długo związana jest pani z Teatrem Grodzkim i jakie miejsce zajmuje pani w tym właśnie projekcie?
– Z Teatrem Grodzkim związana byłam już wcześniej, jako wolontariuszka. Od kwietnia jestem jednym z koordynatorów programu „Jesteś potrzebny”. Głównym koordynatorem jest Michał Bagrowski.
– Jak poradzono sobie ze znalezienie instruktorów do poszczególnych grup warsztatowych, czy nie było to trudne?
– Instruktorami są osoby znane wcześniej pracownikom Stowarzyszenia, z nakłonieniem ich do udziału w projekcie nie było więc żadnych problemów.
– Co pani osobiście daje ta praca?
– Dla mnie osobiście najważniejszy jest udział osób niepełnosprawnych. Znałam wcześniej wiele osób dotkniętych z tego powodu różnymi problemami na rynku pracy, bardzo chciałam im pomóc. Bardzo ważne jest dla nich poznanie nowych, popularnych na rynku pracy zawodów, zależy mi aby dostrzegli swoje możliwości i sprawdzili się na stanowiskach o których wcześniej nie odważyli się nawet myśleć. Staramy się dać im tę możliwość.
– Czy sądzi pani, że program naprawdę sprawdzi się i przyniesie korzyści jego uczestnikom?
– Mam nadzieję, że tak, włożyliśmy w jego realizację wiele wysiłku, zatrudniliśmy osoby czynnie pracujące w zawodach z których prowadzą pracownie. Chociaż zajęcia nie dają pracy myślę, że pomogą poszerzyć horyzonty osób, które biorą w nich udział.
– Czy mogłaby pani opowiedzieć coś o sobie?
– Ukończyłam studia ekonomiczne w Akademii Ekonomicznej w Poznaniu, podczas studiów byłam wolontariuszką Olimpiad Specjalnych oraz pracowałam w charakterze pomocy nauczyciela w Szkole Życia. Dwa lata temu rozpoczęłam drugi kierunek studiów: Oligofrenopedagogikę w Kolegium Nauczycielskim w Bielsku-Białej. Od lutego pracuję w Stowarzyszeniu Teatr Grodzki w charakterze koordynatora projektu Pracownie Aktywizacji Społecznej „Jesteś Potrzebny!”. Próbuję łączyć swoje ekonomiczne wykształcenie z zainteresowaniem do pracy z osobami niepełnosprawnymi. Staram się być osobą kompetentną w obu tych kierunkach
– Dlaczego wybrała pani pracę akurat z osobami niepełnosprawnymi?
– Trudno mi w tej chwili odpowiedzieć na to pytanie, tak potoczyły się moje losy, zaczęłam od wolontariatu w takim właśnie środowisku i tak już zostało. Wielu z naszych uczestników znam osobiście, staram się nawiązywać z nimi indywidualny kontakt. W Polsce ta grupa społeczna jest niedoceniana, a przecież kontakty w tym środowisku przynoszą obustronne korzyści.
 Co sądzi pani o podziale na osoby pełnosprawne i niepełnosprawne? Czy nie jest on dla niektórych osób krzywdzący?
– Na pewno jest on krzywdzący. W projekcie Pracowni integrujemy bardzo różne osoby, z różnymi dysfunkcjami i problemami. Staramy się nie dzielić osób na osoby pełnosprawne i niepełnosprawne. Równie dobrze takim kryterium mógłby być wiek lub kolor włosów. W projekcie Pracowni uczestniczą osoby, które pragną rozwijać swoje zainteresowania, zdobyć nowe doświadczenia. Zdarza się jednak, iż niektóre projekty mają odgórnie narzucone kryteria, wtedy musimy się im podporządkowywać.
– Czy to jest pierwszy taki projekt w pani pracy?
– Tak to pierwszy projekt którego jestem koordynatorem w Stowarzyszeniu, jest on także projektem pilotażowym dla samegoTeatru Grodzkiego.
– Można więc powiedzieć, że jest to swego rodzaju sprawdzian?
– Tak, owszem, dlatego też ciągle staramy się go ulepszać, zdobywamy informacje i sugestie na temat tego co można by było jeszcze w nim poprawić, jesteśmy bardzo otwarci na wszelkie uwagi.
– Czy istnieje możliwość rozszerzenia tego programu na inne instytucje? Na przykład szkoły?
– Będziemy się starali rozszerzać jego zasięg, choć zdajemy sobie sprawę z tego, że nie dotrzemy do każdego, jednak zapraszamy do udziału wszystkich chętnych. Z działalnością wszystkich naszych projektów będzie można zapoznać się podczas Beskidzkiego Święta Małych i Dużych, które odbędzie się 19 czerwca w Domu Żołnierza. Od godziny 10 do 13tej zaprezentują się uczestnicy wszystkich projektów. Zaprezentuje się między innymi dziesięć z dwudziestu pięciu grup teatralnych, z których każda przedstawi swój program artystyczny zrealizowany w międzynarodowym projekcie Teatralna Mapa Europy. Na święcie odbędzie się także pokaz animacji zrealizowanej we współpracy z zagranicznymi partnerami: Wielką Brytanią, Rumunią i Włochami w ramach Animowanej Debaty. Będzie można zobaczyć także projekt „Zabawki bez Granic”, którego uczestnicy sami projektują i wykonują tradycyjne zabawki. Swą działalność zaprezentują także oczywiście uczestnicy wszystkich pracowni projektu „Jesteś potrzebny”. Każdy z projektów ma przedstawić produkty wykonane podczas dotychczasowej działalności. Podczas uroczystości wręczone zostaną także Mecenasy – nagrody Teatru Grodzkiego przyznawane osobom i instytucjom, które wspomagają jego działalność. Serdecznie zapraszamy wszystkich zainteresowanych!

Przygotowała Katarzyna Halama-Jonkisz


„Spadaj w otchłań”

Spadaj powoli.
Tak, żeby inni byli.
Niecierpliwi.
Żeby, oni nie wierzyli.

Spadaj powoli.
Żeby oni zapomnieli.
Że także są ludźmi.

Joanna Błachut


„CZAS MICKIEWICZA”

Zatrzymał dla nas piękno
słonecznych, zielonych, ojczystych
stepów,
borów z niedźwiedziem w mateczniku,
łąk kipiących niebiesko – złotym kwieciem,
dobrego obyczaju ludzi, dziedzictwa kultury
-jak zaczynać zabawy narodowym tańcem
a prace znakiem krzyża.

Teraz, spaceruję po ziemi z tamtych lat
niegdyś ojczystej ziemi…
Pełno tu kolorowych muszelek,
kamieni różnego kształtu pachnących historią,
ludzi modlitwy, modlitwy jak wybranej z głębi morskich
szumiących powagą, grozą burzy…i ciszy.
Odwiedzam Kłajpedę, Ostrą Bramę i Wilno
Chcę odbudować życie z kolorowych tęczy snów
i wspomnień, słońca, które wolno przebija się
przez chmury szarego dnia by znów
zaświecić.

Ela Moll


O elfie

Kiedyś żył sobie elf.
Który robił wielkie psoty.
Pojawiał się w jednym miejscu, i natychmiast znikał.
Pewnego cudownego dnia, gdy był przepiękny ranek, elf za czaił się na rogu ulicy „leśnej”.
Zaczekał, aż nikt nie pójdzie, i wylał dla oka nie zauważalną maź.
A, potem czekał i czekał.
Gdy, przechodziła tamtędy akurat staruszka, która prawie nic nie widziała.
Na stare zmęczone oczęta.
Nie zauważyła tego.
Czach prach i ląduje na ziemię.
W ten, elf w śmiech.
Tak, się strasznie śmiał, że wyszedł ze swej niewidzialność.
A, babcia się wtedy zezłościła i dała elfowi po głowie.
I, od tej pory był zauważalny.

Joanna Błachut


NIECODZIENNIK ELI

28 kwiecień 2004r.

Jestem zmęczona, oczy mi się już kleją. Jest późna godzina.
Właściwie, to ja już spałam na wykładach. Zaliczyłam dziś historię filozofii nowożytnej. Nawet nie wiem jakim cudem . To chyba ANIOŁ STRÓŻ czuwał nademną. Została jeszcze do zdania teologia fundamentalna.

A moje koty? Karlos od wczoraj kuleje. Pewnie źle skoczył i myślę, że szybko wyzdrowieje. Dobranoc.

30 KWIETNIA 2004R.

Po wykładach odprowadziłam koleżankę do domu. Możliwe, że umówię się z nią na pizze, lub wybierzemy się gdzieś razem. CIESZĘ SIĘ!!!!!!!!!!!

” A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (Ewangelia Jana 14,26)

3 maj 20004

Skończyłam czytać książkę kś. Orzeszyny Kościół wobec globalizacji. Także byłam na spacerze z ciocią Zosią i Jasiem – jej synem w stronę Wapienicy. Po drodze podziwialiśmy góry, łąki, ogródki. Samoloty latały, ptaki wesoło ćwierkały, psy szczekały… łąki pełne mleczy wyglądają jak słoneczka. Mieliśmy iść w góry, tylko poranny deszcz nas przestraszył. W drodze powrotnej układaliśmy w rzece kamienie- to taka fajna zabawa. Potem można przejść na drugą stronę rzeki .Później podziwialiśmy obłoki, niektóre miały kształt skrzydeł anioła. To takie fajne.także widzieliśmy ze 2 tęcze – to rzadkość.!!!

Ela Moll

Wtorek – Grupa „AMBA”

1. Pierwsze teksty Pracowni Dziennikarskiej „AMBA”- Instruktor – Magdalena Legendź

 

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Pierwsze teksty Pracowni Dziennikarskiej „AMBA” – Instruktor – Magdalena Legendź

Kim jestem?

Jestem człowiekiem, który wierzy w Boga i w siebie. Uważam, że można osiągnąć wszystko pracowitością i wytrwałością. Chodzę do gimnazjum, więc nie należę do osób starszych, chociaż nabyłem sporego doświadczenia – przez całe 14 lat!
Uważam, że jestem człowiekiem, który potrafi się opanować. Nie popieram przemocy i chamstwa. Lubię czytać książki i grać na komputerze. Staram się żyć pełnia życia i oczywiście jestem… radosnym chłopcem.
Między mną a mamą często pojawiają się konflikty. Mam siostrę młodszą o 13 lat i jestem z niej bardzo dumny. Wierzę w przyjaźń i moich najbliższych.

Bartłomiej Melka


Kim jestem?

Nazywam się Anna Kołacz i jestem przeciętną, polską dziewczyną. Jestem córką, siostrą, koleżanką i chciałabym nią być jak najdłużej. Mam swój cel w życiu i próbuję do niego dążyć. Lubię długie spacery i rozmowy z przyjaciółmi, ale życie jest krótkie i kruche, dlatego próbuję je wykorzystać jak najlepiej. Mówię o imprezach, wycieczkach – wszyscy chyba wiedzą, o co mi chodzi? Moje motto życiowe to „chwytaj dzień”, gdyż nie wiadomo, co będzie jutro, co przyniesie następna chwila.
Ważne są dla mnie uczucia, przyjaźń i miłość; otaczam się ludźmi, z którymi jest mi dobrze, którzy szanują mnie za to, kim jestem i mnie rozumieją.
W przyszłości chciałabym być dobrą matką i żoną, ale nie lubię planów i marzeń, gdyż często się nie spełniają. Jestem człowiekiem, którego przytłaczają rozczarowania.
To jestem ja, zwyczajna licealistka – Anka


Kim jestem?

Jestem człowiekiem, który jest zadowolony z każdej godziny, którą przeżył. Chodzę do szkoły, bo lubię spotykać się z przyjaciółmi. Lubię oglądać mecze piłki nożnej (właśnie dzisiaj leci na TVP 1 o godzinie 20:30), a także często w nią gram. Uwielbiam chodzić paczką do kina na różne zabawne i sensacyjne filmy. Jestem po prostu Mateusz.

Mateusz Patera


Kim jestem?

Nazywam sie Joanna Kulpa i mam już prawie 18 lat. Właściwie ukończe je 28 sierpnia więc z niecierpliwością oczekuje tego dnia. Uczeszczam do IV LO w Bielsku Białej na profilu humanistycznym choć nie wykazuje zdolności w tym kierunku. Bardziej interesują mnie nauki ścisłe i przyrodnicze. Najbardziej lubie czytać ksiażki (szczególnie utwory epickie)choć mój ulubiony poeta Adam Asnyk jest przedstawicielem liryki. Bardzo chetnie siegam również po czasopisma, magazyny. W wolnym czasie, oprócz czytania, preferuje również ogladanie programów telewizyjnych glównie reportaży, dużo jeżdże również na rowerze, a zimą na snowboardzie. Sport odgrywa ważną role w moim życiu. Pomaga mi utrzymać dobrą kondycje fizyczną i psychiczną dlatego staram sie spedzać dużo czasu na świeżym powietrzu uprawiajac rózne dyscypliny sportu. Kiedy mam ochote, spotykam sie ze znajomymi i wspólnie idziemy w miejsce, w którym możemy swobodnie porozmawiać, potańczyć. Bardzo lubie również chodzić do kina, teatru i na koncerty. Interesuje się historią, głównie okresem II wojny światowej, geografią świata, po części też polityką, gdyż dostarcza mi ona nie lada zabawy i humoru. Swoja przyszłość chciałabym zwiazać z polityką i zostać politologiem. Zależy mi na tym, by wniknąć w to, co sie dzieje na arenie politycznej, dokładnie poznać wszystkie procesy na niej zachodzace, a nie tylko powierzchownie je oceniać i bezmyślnie ogladać. W najbliższej przyszłości bardzo chciałabym zdać egzamin z prawa jazdy i zostać naprawdę dobrym kierowcą. Jeśeli chodzi o moja rodzine, to mam dwójke rodzenstwa 16-letnia siostre Anke i 4-letniego brata Michała. Nasze stosunki sa raczej poprawne choć przyznam sie, że popadam czesto w konflikt z Anką. Wynika to prawdopodobnie z różnic w naszych charakterach. Ja jestem osobą troszeczke nadpobudliwą, nerwową, ale także wesołą, pełną skrajnych uczuć. Łatwo przechodze ze stanów euforii w depresje, miłości do nienawiści. Anka jest moim przeciwienstwem. Poza tym dobrze żyje z rodzicami, zdarzaja się miedzy nami spięcia, ale najczęściej po kilku minutach szczerej rozmowy wszystko wraca do normy.

Joanna Kulpa


Introligatorstwo na + (plus)

Dzwoni telefon, Piotr Pieniążek odbiera
– Halo – powiedział
– Czy zgadza się pan na prowadzenie zajęć w pracowni Technik graficznych – zapytała pani Jolanta Sopicka z Teatru Grodzkiego
– Muszę to przemyśleć – odpowiedział zrozpaczonym głosem pan Piotr
– Dobrze odpowiedziała pani Jolanta, zadzwonię do pana o tej samej porze, myślę że nie zmieni pan do jutra numeru telefon – powiedziała pani Sopicka
– Nie, nie zmienię – odpowiedział

Dwa miesiące temu w ramach pracowni aktywizacji społecznej „Jesteś potrzebny” powstały pracownie technik graficznych i introligatorsko – drukarska.
Prowadzą je trójka panów z dość dużym doświadczeniem w tych dziedzinach. Pan Piotr Pieniążek jest grafikiem, oprócz prowadzenia warsztatów, zajmuje się projektowaniem reklam m.in. browaru Żywiec, a także marketingiem. Wojciech Willmann jest z zawodu drukarzem, opowiadał szczegółowo o pracy w drukarni, niestety nie mógł zaprezentować na czym to polega, ponieważ pracownia nie ma jeszcze potrzebnego sprzętu do drukowania. Pan Roman Chmiel jest jedynym w pracowni introligatorem, czyli przez jego ręce przechodzą gazety i książki tuż przed oddaniem do rąk czytelnika. Pomagają im wolontariuszki, we wtorki jest to Magda studentka pedagogiki i Krysia studentka pedagogiki specjalnej.

Co ciekawe wszystkie prace wykonywane w tej pracowni m.in.: teczki, pudełka, kostki, samoloty, statki, papierowe torebki itp. są wykonywane z makulatury (stare papiery poświęcone do przeróbki), bo organizatorzy uważają, że zbędnymi kosztami było by kupowanie nowych arkuszy papieru.
Na tego typu zajęcia uczestniczy m.in. Jasiu i Marzenka. Oboje mają naście lat. Marzenka jest niesłysząca, ale bardzo ładnie maluje. Natomiast Jasiu uwielbia składać samoloty.
Jak piszą organizatorzy na swojej oficjalnej stronie internetowej „Techniki introligatorskie mają charakter prac ręcznych, nie wymagają używania skomplikowanych narzędzi i dlatego stanowią odpowiednie zajęcia dla osób niepełnosprawnych, które mogą w ten sposób ćwiczyć swoją sprawność manualną, głównym celem działania pracowni drukarskiej i introligatorskiej jest nadanie efektu końcowego pracom powstającym w pozostałych trzech pracowniach.”

Mateusz Patera


Milion bez wysiłku

Gdybym wygrała milion złotych kupiłabym mieszkanie lub dom. Poprosiłabym moje najbliższe koleżanki, aby się do mnie wprowadziły. Później poszłybyśmy na zakupy. Kupiłabym ciuchy, dużo ciuchów na jakie nigdy nie było mnie stać. Oczywiście również kosmetyki i buty. Pojechałybyśmy nad morze, obojętnie jakie i zabawiłybyśmy się na super imprezie. Pewnie poznałybyśmy dużo, ciekawych ludzi, których można zawsze spotkać na wyjazdach. Na pewno pomogłabym moim rodzicom i rodzeństwu. Tylko nie wiem czy pieniądze to , co tak naprawdę chcieliby otrzymać, gdyż jak mówi moja mama “ja jestem zadowolona z tego co mam”. Myślę, ze właśnie tym milionem najbardziej pomogłabym swoim koleżankom, dla których tylko pieniądze sa problemem do osiągnięcia pełni szczęścia. Milion złotych zapewniłby mi start w moje, przyszłe, dorosłe życie.

Anka Kołacz


Co bym zrobiła z milionem?

Wygrana, szczególnie wysoka, to marzenie wszystkich ludzi. Często jednak nieosiągalne. Walczą wszyscy, a wygrywa jeden. Co by jednak było, gdybym to ja okazała się tym szczęśliwcem? Najpierw kupiłabym sobie sejf i wynajęła ochronę, która strzegłaby mnie i mojej wygranej przed zazdrośnikami. Następnie zorganizowałabym sobie wyjazd do ciepłych krajów, a potem do Finlandii, by ujrzeć zjawisko zorzy polarnej. Trochę pieniędzy zainwestowałabym w siebie tzn. zrobiłabym sobie tatuaże, dready, kupiłabym trochę fajnych ciuchów. Starałabym się także pomóc rodzicom i wyprawić ich gdzieś na wakacje, by mięć wolny dom i zorganizować niepowtarzalną imprezę. I tak po paru miesiącach wydałabym pewnie cały milion, a potem pojawiłyby się wyrzuty sumienia, że tak szybko roztrwoniłam ogromną sumę pieniędzy.

Joanna Kulpa


Kraina między Dębowcem a Karpackim

„Przepiękna okolica” – takimi słowami prezydent miasta Bielska-Białej Jacek Krywult podsumował pokaz slajdów zaprezentowany przez Stowarzyszenie Olszówka
w Bielskiej Galerii BWA. Miał on na celu promować nowy album stowarzyszenia pt. „Gościnna Dolina w Bielsku-Białej”. Tytułowa kraina znajduje się na granicy osiedla Karpackiego i Dębowca.
Po wyjściu z pokazu Lucyna Kozień dyrektor Teatru Lalek „Banialuka” powiedziała, że jest zafascynowana zdjęciami Marcina Fiszera. Zapytana, czy lubi chodzić po górach, odpowiedziała po prostu: „uwielbiam”.
Jacek Zahara, szef „Olszówki” poinformował, iż stowarzyszenie powstało w czerwcu 2000 roku. Powiedział również, że chciał założyć tego typu organizację, ponieważ zależało mu na tym, aby odpokutować swoje grzechy z dzieciństwa m.in.: mordowanie żab i zabijanie mrówek. Razem z nim do stowarzyszenia należy około 50 osób.
Marcin Fiszer opowiedział, czym się zajmuje w stowarzyszeniu. Otóż prowadzi warsztaty z dziećmi i młodzieżą dorastającą. Na tych zajęciach pokazuje im walory przyrodnicze Doliny Gościnnej. Tylko w tamtych okolicach można spotkać salamandry, traszki i kopytniki, a z flory graby i jawory.
Agata Smalcerz dyrektorka BWA zapytana o powody zorganizowania promocji tego albumu w galerii sztuki, wyjaśniła, iż jest to ciekawa propozycja również pod względem estetycznym. „Chyba warto podziwiać piękno przyrody”- skończyła. Prezydent Jacek Krywult na pytanie: Do jakiego miejsca w Bielsku-Białej czuje Pan największy sentyment, odpowiedział z dumą: „Jak byłem młody chodziłem ze szkołą, z księżmi na Magurkę, Błatnią i Szyndzielnię”.

Mateusz Patera


2.
 Pierwsze Wydanie Gazetki – AMBA – Instruktor – Magdalena Legendź

 

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

JESTEŚMY SUPER …

Jesteśmy specyficzną grupą dziennikarzy szukających sensacji(?). Piszemy, redagujemy, tworzymy to, do czego jesteśmy stworzeni. Naszym przewodnikiem i opiekunem jest wystrzałowa kobieta, która na naszych cotygodniowych spotkaniach zaskakuje nas swoimi nowymi, coraz dziwaczniejszymi pomysłami. Najmłodszym z nas jest pewien miły, skromny, choć utalentowany amator świata dziennikarskiego o imieniu Wojtek, który ostatnio o nas zapomniał. Następnym przedstawicielem płci brzydkiej jest Mateusz. To zdolny, kompetentny i wygadany ulubieniec kobiet. Aśka, mimo swoich osiemnastu lat, nie zna się na zegarku, ciągle się spóźnia lub rzadko trafia na zajęcia. jest optymistyczną i zabawną dziewczyną. Bartek lubi przeglądać się w lustrze, ale jest to młody i żądny wiedzy chłopak. „Wszystko jest super!” – to jego motto życiowe. Anka zawsze ma coś do powiedzenia, niekoniecznie na temat, troskliwa i uśmiechnięta marzycielka. Spotykamy się co tydzień od kilku miesięcy. W ciągu dnia, pracując bez przerwy trzy godziny, piszemy informacje prasowe, relacje z różnych wydarzeń, recenzje. Na łamach gazetki przedstawiamy nasze teksty i fotografie. To debiut naszej czteroosobowej grupy, zapraszamy do lektury. .

Bartłomiej Melka


Jestem człowiekiem, który jest zadowolony z każdej godziny, którą przeżył. Chodzę do szkoły, bo lubię spotykać się z przyjaciółmi. Lubię oglądać mecze piłki nożnej (właśnie dzisiaj leci na TVP1 o godzinie 20.30), a także często w nią gram. Uwielbiam chodzić z paczką do kina na różne zabawne i sensacyjne filmy. Jestem po prostu .

Mateusz Wonsky Patera

Nazywam się Anna Kołacz i jestem zwyczajną, polską dziewczyną. Jestem córką, siostrą, koleżanką i chciałabym być nią jak najdłużej. Jak każdy mam swój cel w życiu i próbuję do niego dążyć. Lubię długie spacery,rozmowy z przyjaciółmi, ale życie jest krótkie i kruche, dlatego próbuję je wykorzystać jak najlepiej. Mówię o imprezach, wycieczkach, wszyscy chyba wiedzą o co mi chodzi. Moje motto życiowe to „chwytaj dzień”, gdyż nie wiadomo, co będzie jutro, co przyniesie następna chwila. Ważne są dla mnie uczucia, przyjaźń i miłość, otaczam się ludźmi, z którymi jest mi dobrze i szanują mnie za to kim jestem. W przyszłości chciałabym być dobrą matką i żoną, ale nie lubię planów na przyszłość, marzeń, gdyż często się nie spełniają. Jestem człowiekiem, którego rozczarowania przytłaczają.

To jestem JA licealistka Anna Kołacz

Nazywam się Wojtek Mrowiec. Mam 13 lat urodziłem się w Bielsku- Białej. Moja mama nazywa się Beata a tata Jan. Mam małego psa jamnika który nazywa się Gahan i bernardyna o imieninu Rex. Lubię zbierać karty telefoniczne, stare monety i znaczki. W chwilach wolnych gram w gry komputerowe, a najwięcej w grę przez internet, w której wszystko jest po angielsku. Lubię pomagać tacie i mamie w wykończeniach nowego domu.

Wojtek Mrowiec

Jestem człowiekiem, który wierzy w Boga i w siebie.Uważam, że można osiągnąć wszystko pracowitością i wytrwałością. Chodzę do gimnazjum, więc nie należę do osób starszych, chociaż nabyłem sporego doświad-
czenia – przez całe 14 lat! Uważam, że jestem człowiekiem, który potrafi się opanować.
Nie popieram przemocy i chamstwa. Lubię czytać książki i grać na komputerze. Staram się żyć pełnią życia i oczywiście jestem…radosnym chłopcem. Między mną a mamą często pojawiają się konflikty. Mam siostrę młodszą o 13 lat i jestem z niej bardzo dumny. Wierzę w przyjaźń i moich najbliższych. .

Bartłomiej Melka

Nazywam się Joanna Kulpa i mam już 18 lat. Właściwie ukończę je 28 sierpnia więc z niecierpliwością oczekuję tego dnia. Uczęszczam do IV LO w Bielsku-Białej o profilu humanistycznym choć nie wykazuję zdolności w tym kierunku. Bardziej interesują mnie nauki ścisłe i przyrodnicze. Najbardziej lubię czytać (szczególnie utwory epickie) choć mój ulubiony poeta Adam Asnyk jest przedstawicielem liryki. Bardzo chętnie sięgam również po czasopisma, preferuję również oglądanie programów telewizyjnych głównie reportaży, dużo jeżdżę również na rowerze, a zimą na snowboardzie. Sport odgrywa ważną rolę w moim życiu. Pomaga mi utrzymać dobrą kondycję fizyczną i psychiczną, dlatego staram się spędzać dużo czasu na świeżym powietrzu uprawiając różne dyscypliny sportu. Kiedy mam ochotę, spotykam się swobodnie porozmawiać, potańczyć. Bardzo lubię również chodzić do kina, teatru, i na koncerty. Interesuję się historią, głównie okresem II wojny światowej, geografią świata, po części też polityką, gdyż dostarcza mi ona nie lada zabawy i humoru. Swoją przyszłość chciałabym związać z polityką i zostać politologiem. Zależy mi na tym by wniknąć w to co się dzieje na arenie politycznej, dokładnie poznać wszystkie procesy na niej zachodzące, a nie tylko powierzchownie je oceniać i bezmyślnie oglądać. W najbliższej przyszłości bardzo chciałabym zdać egzamin z prawa jazdy i zostać naprawdę dobrym kierowcą. Jeżeli chodzi o moją rodzinę to mam dwójkę rodzeństwa: 16-letnią siostrę Ankę i 4-letniego brata Michała.
Nasze stosunki są raczej poprawne choć przyznam, że popadam często w konflikt z Anką. Wynika to prawdopodobnie z różnic w naszych charakterach. Ja jestem osobą troszeczkę nadpobudliwą, nerwową, ale także wesołą, pełną skrajnych uczuć, łatwo przechodzę ze stanów euforii w depresję, od miłości do nienawiści. Anka jestmoim przeciwieństwem. Poza tym dobrze żyję z rodzicami, zdarzają się między nami spięcia, ale najczęściej po kilku minutach szczerej rozmowy wszystko wraca do normy.

Joanna Kulpa

NASZA EGZYSTENCJA

Życie potraf być jak pryszcz
na twoim czole
nie wyciskaj go,bo będzie boleć
i tak nie dasz mu rady
musisz wypracować swoje zasady.
A teraz dalszy ciąg naszej ballady.
Uważaj na psycholi,
bo w końcu któryś ci przy…… i !
3maj się od nich z dala,
zaufaj mi.
Czasem spotykasz frajera,
który kłamstwem chce oczy otwierać,
lecz gdy w porę to zrozumiesz
zwyciężysz, pojmujesz?
Więc rób co do ciebie należy
spróbuj z życiem się zmierzyć,
a wtedy przyjdzie nagroda,
zwracaj się prosto do Boga,
gdy serce twe ogarnie trwoga!

Amba i goście


Życie na peryferiach

Stare Bielsko usytuowane na pagórku, otoczone ze wszech stron polami. Przyroda idealnie współgra z wiejską zabudową. W powietrzu czuć zapach zwierząt gospodarskich. Po ulicach mkną traktory. Mieszkają tu głównie ludzi starsi, ale młodzież również można tu spotkać. Ulubionym ich miejscem jest budynek miejscowej straży pożarnej. Co oni robią? Rozmawiają. Śmieją się, żartują. Niektórzy pracują i rzadziej przekraczają progi OPS, ale gdy wszyscy razem się spotkają, tworzą. Mają własny skład hip-hopowy EPS (Ekipa Południowego Stylu) i pisaniu tekstów i muzyki w większości poświęcają swój wolny czas. Brak stałej pracy, niepewne jutro – to najbardziej ich ogranicza. Jednak oni się nie poddają i starają się przezwyciężać trudności, jakie stawia im życie. Dziewcząt w Starym Bielsku jest mało – stanowią one odrębną grupę, która swój wolny od pracy i nauki czas spędza w mieście. Te, których rodzice mają gospodarstwa, usłużnie pomagają, pozostałe chcą się realizować, wybić i niejednokrotnie opuszczają tą piękną okolicę i emigrują do centrum. Stare Bielsko ze względu na swoje usytuowanie,malowniczość, stało się oazą ludzi w wieku podeszłym. Większość z nich mieszka tu z dziada pradziada, a paru migrowało z miast w poszu-kiwaniu spokoju. Ta grupa ludzi czuje się tu najlepiej. Znajduje bowiem wszystko to, co potrzebne ludziom starszym – spokój, czyste powietrze, piękną nieskażoną przyrodę, harmonię. Ludzie młodzi z kolei się tu nudzą. Brak im miejskiego stylu życia, zabawa, dyskotek dlatego często opuszczają to miejsce.
Ja natomiast czuję się tu dobrze, ale nie ukrywam, że obco również. Przed czterema laty mieszkałam w bloku przy ulicy Zwierzynieckiej i to było miejsce, gdzie się wychowałam. Tam znałam wiele osób,zawsze było z kim wyjść na spacer, szczerze porozmawiać. Teraz tego mi brakuje i za tym tęsknię najbardziej. Poza tym wszystko inne jest jak najbardziej o.k.! .

Joanna Kulpa

Dzień Ojca

– Drogi panie dyrektorze, czy pozwoliłby mi pan skorzystać z tego cudownego wynalazku? zapytałem. .
– Po co ci telefon, mój kochaneczku?- odpowiedział pytaniem dyrektor.
– Panie dyrektorze, chciałbym z niego skorzystać, bo przed wyjściem do szkoły zepsuł się kurek przy wannie i chciałem jeszcze z domu zadzwonić, do taty, ale on wyszedł wcześniej do pracy i nie wziął swojej komórki.
– Tak, to bardzo poważna sprawa, ale nie wiem, czy szkołę stać na twoją rozmowę z tatą?
– Ależ Panie dyrektorze! .

– Drrr, drrr, drrr, drrr… .
„Proszę zostawić wiadomość po sygnale”, powiedział głos z telefonu hydraulika.
– Panie Sławku, czy mógłby pan wpaść do nas jak najszybciej, bo rano szukałem głównego zaworu w piwnicy, ale był zamknięty na klucz; szukałem go, ale nie znalazłem. Nie chciałbym, żeby zalało sąsiadkę z dołu, bo zepsuł się kurek przy wannie i ciekła woda. Proszę o pomoc! Acha, klucz jest u sąsiadki spod szóstki, tej u której wciąż leje się woda.
Mówił Staś Bogacki. .

– Drrr, drrr, drrr, drrr… .
„Proszę zostawić wiadomość po sygnale”, powiedział głos z telefonu ojca.
– Drogi Tatusiu, wiesz, że jutro jest Dzień Ojca? Jeśli tak, to możesz naszej rodzinie fundnąć fajną rzecz z tej okazji. Bardzo chcielibyśmy, żebyś kupił dla nas nowy kurek do łazienki. Jest nam potrzebny, żeby sąsiadka z dołu nie podwyższała kosztem remontu swojej łazienki. Kochający synek.
– Stasiu, dlaczego sterczysz wciąż przy tym telefonie!? – krzyknął rozgniewany dyrektor.
– Ależ Panie dyrektorze, szkoła przez to nie straciła, że ja długo rozmawiałem przez telefon. Szkoła mogłaby stracić, gdyby ojciec mnie zabił z powodu zalania łazienki. Pan dyrektor wie, że ojciec niedawno miał zawał. Proszę się na mnie nie gniewać, jeśli Pan chce, mogę odpracować koszty. .
– Nie, nie, lepiej wracaj już na lekcje – zakończył rozmowę dyrektor. .

Drrr, drrr, drrr, drrr….- usłyszałem za plecami. .

Mateusz Patera

Marcin Witos – RODZINA Jakub Baszak – Rodzina

Gdyby nie głośna muzyka…

A rebours to jedno z przedstawień XXI Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Lalkarskiej, które odbyło się w Centrum Wychowania Estetycznego Dzieci i Młodzieży. Można było tam spotkać ludzi innej narodowości, kutury. „A rebours to Tryptyk- poemat wizualny z użyciem lustrzanych form światłocieniowych wobec utworów muzycznych Tadeusza Wieleckiego: Ballada Dziadowska, Concerto a Rebours, Przędzie się nić”- napisano w programie. .
Idąc na spektakl nie spodziewałam się takiego przebiegu zdarzeń. Tadeusz Wierzbicki wykorzystał w swoim przedstawieniu wycinki, nitki, blaszki, które układał na płóciennym ekranie. Nie było aktorów, a jednak te zwykłe przedmioty ułożone w pewną całość tworzył postacie i wydarzenia. Muzyka znakomicie wkomponowała się w prze-bieg akcji, a były to niekiedy denerwujące nas w życiu codziennym zgrzyty, trzaskania, szumy. Uważam, że pokaz „A rebours” nie jest przedstawieniem, na który wybrałabym się po raz drugi. Podziwiam i szanuję Tadeusza Wierzbickiego za sam pomysł, ale wykonanie z każdą chwilą stawało się mniej interesujące. Gdyby nie głośna muzyka, zasnęłabym. Dla mnie, człowieka nie pasjonującego się sztuką, spektakl dodatkowo był niezrozumiały. Plamki, kółka, które „miały charakter twórczego procesu” zlewały się w coraz to inne wzory. Widzowie siedzący obok – myślę, że byli zadowoleni – choć byli i tacy, którzy wychodzili ze spektaklu. Moja opinia może być spowodowana tym, że „paradoksalnie wizualne programy Tadeusza Wierzbickiego mają wysoce intymny charakter”. .

Anna Kołacz

Kraina między Dębowcem a Karpackim

„Przepiękna okolica”- takimi słowami prezydent miasta Bielska-Białej Jacek Krywult podsumował pokaz slajdów zaprezentowany przez Stowarzyszenie Olszówka w Bielskiej Galerii BWA. Miał on na celu promować nowy album stowarzyszenia pt.: „Gościnna Dolina w Bielsku-Białej”. Tytułowa kraina znajduje się na granicy osiedla Karpackiego i Dębowca. Po wyjściu z pokazu Lucyna Kozień dyrektor Teatru Lalek „Banialuka” powiedziała, że jest zafas-cynowana zdjęciami i Marcina Fiszera. Zapytana, czy lubi chodzić po górach, odpowiedziała po prostu: „uwielbiam”.
Jacek Zahara, szef „Olszówki” poinformował, iż stowarzyszenie powstało w czerwcu 2000 roku. Powiedział również, że chciał założyć tego typu organizację, ponieważ zależało mu na tym, aby odpokutować swoje grzechy z dzieciństwa m.in.: mordowanie żab i zabijanie mrówek. Razem z nim do stowarzyszenia należy około 50 osób.
Marcin Fiszer opowiedział, czym się zajmuje w stowarzyszeniu. Otóż prowadzi warsztaty z dziećmi i młodzieżą dorastającą. Na tych zajęciach pokazuje im walory przyrodnicze Doliny Gościnnej. Tylko w tamtych okolicach można spotkać salamandry, traszki i kopytniki, a z flory graby i jawory. Agata Smalcerz, dyrektorka BWA, zapytana o powody zorganizowania promocji tego albumu w galerii sztuki, wyjaśniła, iż jest to ciekawa propozycja również pod wzlgędem estetycznym. „Chyba warto podziwiać piękno przyrody”- skończyła. .
Prezydent Jacek Krywult na pytanie: Do jakiego miejsca w Bielsku – Białej czuje Pan największy sentyment, odpowiedział z dumą: „Jak byłem młody chodziłem ze szkołą, z księżmi na Magurkę, Błatnią i Szyndzielnię”.

Mateusz Patera



GDYBANIE

Gdybym był moją mamą, to dzieciom pozwalałbym na wiele więcej niż mama teraz mnie pozwala. Moje dzieci nie musiałyby zmywać, bo kupiłbym zmywarkę. Teraz mama stawia mi wiele ograniczeń, ja swoim dzieciom tak bym nie robił, bo wiem, jak to jest. Nic nie wolno, piwa nie – nawet łyka ze szklaneczki od mamusi. Wszystkie dzieci mogą się napić tylko nie ja, to niesprawiedliwe! Moje dzieci mogłyby się napić piwa z mojej szklaneczki.

Gdybym był moją siostrą, to nie obijałbym się cały boży dzień, tylko pomógłbym mamie robić obiad, a nie leżał na kanapie i słuchał durnego walkmana, w dodatku mojego. Wyprałbym od czasu do czasu ubrania, pozmywałbym. No dobra, skoro ona nic nie robi, mogłaby się chociaż trochę pouczyć, a tak ani nauki, ani porządku. Nie wspomnę o jej szafce z ciuchami, to jest po prostu bałagan.

Gdybym był moim kotem, byłbym grzeczniejszy dla swoich właścicieli, a już na pewno nie gryzłbym ich po rękach i to w dodatku za nic. Piłbym mleko, bo jak bym nie pił, to nie byłbym wielki, tak przynajmniej mówią w reklamach mleka. Z pewnością po zrobieniu kupy nie latałbym jak szalony po całym mieszkaniu.

Gdybym był sobą to… wracałbym wcześniej do domu, żeby pobyć z moją rodziną.

Mateusz Patera

WONSKY i jego… mafia?

wywiad z gimnazjalistą

– Czy twoja siostra jest ci bliska i czy ją szanujesz?
– Moja siostra jest mi bardzo, bardzo bliską osobą. Szanuje ją, ale do pewnego stopnia. Jeżeli jednak przegina, już jej nie szanuję, a trzeba wiedzieć, że przegina bardzo często.

– Jak myślisz, czy twoi rodzice wyróżniają jedno was?
– Myślę, że wszyscy są w mojej rodzinie traktowani po równo i nie mamy u nich żadnych plusów i minusów.

– Jak uważasz, kto w życiu odnosi większe sukcesy: ty czy twoja siostra?
– No wiadomo, że ja, jak możesz o to pytać!

– A czy ona jest o to zazdrosna?
– NIE, ona cieszy się z moich sukcesów.

– Czy rozmawiasz z siostrą, o tym o czym nie odważyłbyś się porozmawiać nawet z najlepszym kumplem?
– Nie! Nic dodać, nic ująć.

– Czy kiedykolwiek myślałeś, jaki byś był, gdybyś nigdy nie miał rodzeństwa?
– Byłbym zmaltretowany sprzątaniem, w dwójkę zawsze raźniej. Myślę że czułbym się bardzo samotny.

rozmawiał Bartłomiej Melka


Dzwoni telefon, Piotr Pieniążek odbiera:
– Halo – powiedział.
– Czy zgadza się pan na prowadzenie zajęć w pracowni Technik graficznych – zapytała pani Jolanta Sopicka z Teatru Grodzkiego.
– Muszę to przemyśleć – odpowiedział zrozpaczonym głosem pan Piotr.
– Dobrze – odpowiedziała pani Jolanta – zadzwonię do pana o tej samej porze, myślę, że niezmieni pan do jutra numeru telefonu
-powiedziała pani Sopicka.
– Nie, nie zmienię – odpowiedział.

Kilka miesięcy temu w ramach Pracowni Aktywizacji Społecznej „Jesteś Potrzebny” powstały pracownie technik graficznych i introligatorsko – drukarska. Prowadzi je trójka panów z dość dużym doświadczeniem w tych dziedzinach. Pan Piotr Pieniążek jest grafikiem, oprócz prowadzenia warsztatów, zajmuje się projektowaniem reklam m.in. browaru Żywiec, a także marketingiem. Wojciech Wilmann jest z zawodu drukarzem, opowiadał szczegółowo o pracy w drukarni, niestety nie mógł zaprezentować na czym to polega, ponieważ pracownianie ma jeszcze potrzebnego sprzętu do drukowania. Pan Roman Chmiel jest jedynym w pracowni introligatorem, czyli przez jego ręce przechodzą gazety i książki tuż przed oddaniem do rąk czytelnika. Pomagają im wolontariuszki, we wtorki jest to Magda – studentka pedagogiki i Krysia – studentka pedagogiki specjalnej. Co ciekawe, wszystkie prace wykonywane w tej pracowni m.in.: teczki, pudełka, kostki, samoloty, statki, papierowe torebki itp. są wykonywane z makulatury (stare papiery poświęcone do przeróbki), bo organizatorzy uważają, że zbędnymi kosztami byłoby kupowanie nowych arkuszy papieru. W tego typu zajęciach uczestniczy m.in. Jasiu i Marzenka. Oboje mają naście lat. Marzenka jest nie słysząca, ale bardzo ładnie maluje. Natomiast Jasiu uwielbia składać samoloty. Jak piszą organizatorzy na swojej oficjalnej stronie internetowej: „Techniki introligatorskie mają charakter prac ręcznych, nie wymagają używania skomplikowanych narzędzi i dlatego stanowią odpowiednie zajęcia dla osób niepełno-sprawnych, które mogą w ten sposób ćwiczyć swoją sprawność manualną, głównym celem działania pracowni drukarskiej i introligatorskiej jest nadanie efektu końcowego pracom powstającym w pozostałych trzech pracowniach”.

Mateusz Patera

Zdjęcia wykonane przez dziennikarzy
„Grupa czwartkowa” /archiwum/


 



RÓŻNI LUDZIE RÓŻNE POTRZEBY
czyli co daja pieniadze ?

– Czy pieniądze dają szczęście?
Maria Schejbal – redaktor naczelna pisma „JesteśMy”:
Nie, nie uważam. Mogą się przyczynić do budowania szczęścia i często tak jest. Uzależnianie szczęścia od pieniędzy jest trochę nierozsądne. Dlaczego miałyby dawać szczęście, Skąd takie pytanie?

– Czy bez pieniędzy można się samorealizować?
M.S.: Samorealizacja nie jest kwestią pieniędzy tylko twórczości i rozwijania swoich pasji.

– Czy pieniądze dają szczęście?
Jola Sopicka, koordynator projektu „Jesteś potrzebny”:
Nie dają, ale są niezbędne do egzystencji, do przeżycia. Nie ma niczego złego w zarabianiu pieniędzy, jeśli dobrze wykonuje się swoją pracę.

– Czy chciałaby Pani mieć dużo pieniędzy, a jeśli tak, to na co wydawałaby je Pani?
J.S. Zainwestowałabym tak, żeby były użyteczne. Założyłabym jakąś fundację, stowarzyszenie; tworzenie miejsc pracy jest dobrym rozwiązaniem. W każdym razie bałabym się je „konsumować”.

– Czy do samorealizacji potrzebne są pieniądze?
J.S.: Realizować się można przez działanie twórcze. To jest coś ważniejszego niż egzystencja. Pieniądze nie realizują marzeń ani zadań, które każdy człowiek ma w życiu.

SONDA ULICZNA

-Czy pieniądze są dla Pani / Pana ważne?
Grzegorz – właściciel firmy Disco Light: Jak dla każdego. Tak.
Ula – pracownik firmy cukierniczej: Pieniądze są ważne ale nie stawiam ich na pierwszym miejscu.
Łukasz – żołnierz: Jasne że są ważne. Dla mnie są ważne.
Bartek – żołnierz: Ja uważam tak jak kolega.Bez kasy to nie bardzo…
Anetka, lat 12: Tak, bo trzeba kupować coś do jedzenia.

-A czy pieniądze dają szczęście?
Grzegorz: Tak, bo bez pieniędzy nie ma nic. A jak bez pieniędzy jeździłbym autobusem?
Ula: No, na pewno w jakieś części. Nie dają szczęścia, ale gdy ich nie ma to jest ciężko.
Łukasz – żołnierz: Są ważniejsze rzeczy, takie jak rodzina.
Anetka, lat 12: Tak, bo można sobie za nie kupić coś fajnego.

– Gdyby Pani / Pan nagle dostał/a dużą sumę pieniędzy to na co by ją Pani / Pan wydał/a?
Grzegorz: Na początek pojechałbym na rok na Majorkę.
Łukasz: Ja założyłbym firmę.
Bartek: Interesu bym nie zakładał. Zainwestowałbym w papiery obligacyjne.
Ula: Przede wszystkim na mieszkanie.
Anetka, lat 12: to zależy czy teraz, czy dopiero gdybym była duża? Jakbym była duża, to kupiłabym dom i samochód, a teraz połowę bym dała mamie, a połowę zostawiła sobie. Poczęstowałabym kolegów lodami.

– Na co Pani / Pan lubi wydawać pieniądze?
Łukasz: Niedługo będę miał na co wydawać, bo się żenię.
Bartek: Kiedyś miałem auto i w niego bym inwestował. Potem, co tam jeszcze: dyskoteki, ciuchy na zabawy takie.
Grzegorz: Na wszystkie rzeczy, które cieszą, np.chodzę na imprezy, dyskoteki – do Silvera, Queenu.
Ula: Na ubrania, kosmetyki przecież jestem prawdziwą kobietą.
Anetka, lat 12: Na ciuchy.

– A na co nie warto wydawać pieniędzy?
Łukasz: Na alkohol, bo nie warto pić.
Grzegorz: Na przykład jak ludzie chodzą z puszkami i zbierają na dzieci, bo połowa idzie dla tych zbierających.
Ula: Nie wiem… na głupoty, np. na solarium.

przepytywały: Anna Kołacz
i Joanna Kulpa

CO BYM ZROBIA Z MILIONEM ?

Wygrana, szczególnie wysoka, to marzenie wszystkich ludzi. Często jednak nieosiągalne. Walczą wszyscy, a wygrywa jeden. Co by jednak było, gdybym to ja okazała się tym szczęśliwcem? Najpierw kupiłabym sobie sejfi wynajęła ochronę, która strzegłaby mnie i mojej wygranej przed zazdrośnikami. Następnie zorganizowałabym sobie wyjazd do ciepłych krajów, a potem do Finlandii, by ujrzeć zjawisko zorzy polarnej. Trochę pieniędzy zainwestowałabym w siebie tzn. zrobiłabym sobie tatuaże, dready, kupiłabym trochę fajnych ciuchów. Starałabym się także pomóc rodzicom i wyprawić ich gdzieś na wakacje, by mieć wolny dom i zorganizować niepowtarzalną imprezę. I tak po paru miesiącach wydałabym pewnie cały milion, a potem pojawiłyby się wyrzuty sumienia, że tak szybko roztrwoniłam ogromną sumę pieniędzy.

Joanna Kulpa

CO BYM ZROBI GDYBYM WYGRAŁ MILION FUNTÓW ?

Wygrałem milion funtów. .
Idę do markowego sklepu z zegarkami kupuję dwa zegarki po 300 funtów. Zostało mi 999400 funtów. Idę do pobliskiego domu dziecka i przekazuję dyrekcji czek na 100000 futów. Mam już tylko 899400 funtów.Kupuję bilet lotniczy do Emiratów Arabskich, tam nabywam dom z basenem. Wysyłam do rodziców listem poleconym pieniądze na wyremontowanie naszego rodzinnego domu. Zostało okrągłe sto tysięcy funtów. Co z nimi zrobię, zastanawiam się? Może zainwestuję? Nie! Tata mi powiedział, że warto dać na lokatę dobanku i po roku będę miał zysk około 15%. Tak, to coś dla mnie. Oddam je na lokatę do banku.

Wonsky

MILION BEZ WYSIŁKU

Gdybym wygrała milion złotych, kupiłabym mieszkanie lub dom. Poprosiłabym moje najbliższe koleżanki, aby się do mnie wprowadziły. Później poszłybyśmy na zakupy. Kupiłabym ciuchy, dużo ciuchów na jakie nigdy nie było mnie stać. Oczywiście również kosmetyki i buty. Pojechałybyśmy nad morze, obojętnie jakie i zabawiłybyśmy się na super imprezie. Pewnie poznałybyśmy dużo, ciekawych ludzi, których można zawsze spotkać na wyjazdach. Na pewno pomogłabym moim rodzicom i rodzeństwu. Tylko nie wiem czy pieniądze to, co tak naprawdę chcieliby otrzymać, gdyż jak mówi moja mama „ja jestem zadowolona z tego co mam”. Myślę, że właśnie tym milionem najbardziej pomogłabym swoim koleżanką, dla których tylko pieniądze są problemem do osiągnięcia pełni szczęścia. Milion złotych zapewniłby mi start w moje, przyszłe, dorosłe życie.

Anka Kołacz

Środa – Grupa „Bez-błędni”
1. Pierwsze teksty grupy dziennikarskiej „Bez-błędni” – Instruktor – Maria Trzeciak

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Pierwsze teksty grupy dziennikarskiej „Bez-błędni” – Instruktor – Maria Trzeciak

Moje miejsce

Mówi się o rodzinie, że jest podstawową komórką społeczną ale czy jest nią tylko i wyłącznie?
Kilka tygodni temu kiedy padła propozycja żebym napisała coś na temat rodziny, zaczęłam się zastanawiać czym jest dla mnie i jakby ja tu opisać żeby nie wyszło patetycznie i nie szczerze. Doszłam do wniosku, że nie będę zaczynać od takich oczywistości jak to, że rodzina jest podstawą życia człowieka. Myślę, że przynajmniej dla czytelników naszej gazetki to jest sprawa bezdyskusyjna.
Ja chciałam raczej poruszyć kwestię relacji między pokoleniami. Z mojej perspektywy to wygląda z pozoru dosyć dobrze, a tak na prawdę nie jest zbyt różowo. Dopiero niedawno zaczęłam rozumieć z czego wynikają konflikty w naszym domu, w sumie stwierdziłam, że mój ojciec ma racje, mówiąc, że ja się nie staram go zrozumieć, bo chyba rzeczywiście w pewnym momencie przestałam się starać. Chciałam mu w ten sposób zrobić na złość bo wkurzało mnie to, że się wiecznie mnie czepia i że cokolwiek zrobię to jest złe. Ale tez wydaje mi się, że im większa różnica wieku miedzy rodzicami a dziećmi tym ci pierwsi maja większe wymagania. W każdej rodzinie są takie animozje, a potęguje się to jeszcze bardziej jeżeli zjawia się w niej dziecko niepełnosprawne. Zdarza się czasem, że długie załamanie powoduje, że to rodzice zdają się być bardziej niepełnosprawni. Tak jest w moim przypadku, mimo wszystko chcę bardzo podziękować moim rodzicom bo dali mi wszystko co mogli najlepszego. I mimo tego, że teraz idę własną drogą to dzięki nim zawsze będę wiedzieć gdzie jest moje miejsce.
Dedykacja:
Ten artykuł jest prezentem dla moich rodziców z okazji 39 rocznicy ślubu.

Kasia Wiewióra

UTOPIA?

JAKA RODZINA? – Może to było, może to jest, może to będzie? Albo to nigdy nie będzie? Kto to wie?
W każdym razie chciałbym w takiej rodzinie żyć i to bardzo. Jest to rodzina, która tworzy całość, jedność, nie tracąc swojej indywidualności ich członków. Każdy może mieć własne zdanie a drudzy je szanują choć niekoniecznie się zgadzają. Rozmowy prowadzone przy posiłkach pozwalają poznać charakter, potrzeby i marzenia członków rodziny. Istotnym elementem tych rozmów są właśnie marzenia te realne i nierealne które niekiedy rodzina może spełnić – wiedząc o nich.
Ponadto każdy jeśli czegoś oczekuje mówi o tym nie czekając na dociekliwe pytania. Duszenie w sobie tych oczekiwań powoduje tylko rozgoryczenie, rezygnacje a nawet złość. Dorastający członkowie rodziny chcą usamodzielnić się czasem, za wszelka cenę – to jest normalne – ale nie należy zapominać, że w sytuacjach kryzysowych, rodzina może być jedyną deską ratunkową. Życie jest krótkie, starajmy się kochać a nie tylko oczekiwać miłości. Nie należy tylko brać ale i dawać. ZASTANÓWMY się, czy te marzenia są realne? Czy to utopia? A może to jest możliwe, trzeba tylko zacząć od siebie i wymagać od innych. Życzę powodzenia.
Nie chciałam być moralizatorem, jeśli tak zostałem odebrany, to bardzo przepraszam, ale przykro patrzeć na zmarnowane wysiłki i oczekiwania.

AJA
(tata Kasi Wiewióry)


Co mnie najbardziej w kurza w moim bracie?

Mój brat nazywa się Andrzej. Ma czternaście lat i bardzo mnie denerwuje. Usprawiedliwiam go, bo jest w głupim wieku. Pyskuje mi strasznie, mówi że jestem niemądra i używa brzydkiego słownictwa. Ogląda strasznie głośno telewizję, a konkretnie mecze, i słuch strasznie głośno muzyki techno aż dom się trzęsie. Ja go proszę, żeby przyciszył, a on daje jeszcze głośniej. Wtedy zaczynam na niego głośno krzyczeć i robi się z tego awantura. Wkurza mnie wtedy, gdy zachowuje się jak dzieciak, robiąc głupie miny i wywala jęzor! Zostawia skarpetki na podłodze i robi bałagan w pokoju. Gdy przychodzi ze szkoły, rzuca tornister na środek pokoju. Gdy mu się zwraca uwagę, robi na złość wszystkim. Nie lubi się myć, ale lubi oglądać filmy sensacyjne, a potem staje się bardzo agresywny. Chodzi często do kolegi grać na komputerze i potem ma oczy czerwone jak ryba. Jest bardzo punktualny i to jest jego zaleta. Jest pracowity i jest specem od majsterkowania – ostatnio zepsuła się komórka i naprawił. Jest bardzo bystry i podpatruje tatę. Nie pomaga mi w niczym. Jak mama go zmusi to mi pomoże. Tacie chętnie pomaga przy budowie, bo się go boi. Kiedy mama go pyta czy dostał jakąś ocenę, coś mruczy pod nosem. Nie lubi się uczyć i jest bardzo leniwy jeżeli chodzi o naukę. Ma bardzo złe oceny.
Nie lubię go, ale go kocham jako brata. Nie wyobrażała bym sobie na dłuższą metę żeby go nie było na świecie. Jest częścią rodziny. Moja rodzina to mama, tata, brat i ja. Jest nas czworo. Najbardziej mi pomaga mama, którą uważam za moją przyjaciółkę ponieważ pomaga mi rozwiązywać różne problemy i samym tym, że jest ze mną. Tata też mi pomaga. Mój brat jest zbuntowanym nastolatkiem, ale jest moim bratem, gdy nie ma rodziców to też pomaga.
Rodzina w której żyję jest kochająca, pomimo drobnych sporów i nieporozumień.

Sylwia Juraszek


„Do czego doszłam : moja rodzina”

Wchodzę do domu, zdejmuję buty i krzyczę przez całe mieszkanie: Cześć!Odpowiada mi z kuchni mama, pytając dlaczego znów tak długo mnie w domu nie było. Zaczyna się krótki monolog o tym, ile trzeba robić, że zwalam całą pracę na innych i ona robi wszystko za nas. Problem w tym,że ma dużo racji…
Nauczyłam się, że od kiedy mama jest w domu i nie pracuje, to wysługuję się nią. Nie wypełniam wszystkich moich obowiązków bo wiem, że w ostateczności ona za mnie je zrobi. Ale z drugiej strony, od kiedy nie chodzi do pracy, co chwilę coś nowego nam wymyśla i jest bardzo czuła nawet na najmniejsze oznaki bałaganu. Obie strony są już tym zmęczone.
Nie chce, aby ktoś pomyślał, że moja mama jest jakąś straszną, wymagającą osobą. Ona po prostu chce, żeby wszystko w domu grało, żeby wszystko było w porządku. Ale często myślę, iż to nie tylko o porządek chodzi w tym naszym Domu. Bo bałagan znajduje się gdzie indziej…
Brakuje nam codziennych rozmów, jakiejś czułości, więcej chęci wysłuchania drugiego człowieka. Może za bardzo jesteśmy przyzwyczajeni do siebie nawzajem, do swojej niezmiennej obecności. Może po prostu nie doceniamy siebie nawzajem? Wydaje nam się, że Bóg stworzył nas jako rodzinę i nie bardzo się nad tym zastanawiał, bo tacy jesteśmy różni i częściej się kłócimy, niż normalnie rozmawiamy. Ale chyba jest w tym jakiś sens, skoro ludzie jednak chcą zakładać rodziny. I wiem, że nieraz jest nam trudno znieść swój widok, jak na przykład rano, gdy wystajemy w kolejce do łazienki, kiedy jeszcze budzi się moja siostra i z wielce naburmuszoną miną oświadcza, że ona musi być pierwsza, bo inaczej się spóźni. A potem siedzi w łazience przez pół godziny… Każdemu z mojej rodziny, także sobie, mam coś do zarzucenia. Zdecydowanie rzadziej myślę o swoich zarzutach i pretensjach wobec nich, niż o tym, co w nich kocham oraz dlaczego nie wyobrażam sobie bez nich życia. Bo sobie nie wyobrażam.
To chyba jest tak, że za dużo od siebie wymagamy, a za mało doceniamy swoje starania. Wciąż tylko coś jest nie tak, ciągle jest jakieś „ale”. Nieustannie: „schowaj ubrania!posprzątaj w pokoju! niech ktoś obierze ziemniaki!”. A ja po prostu chciałabym częściej się przytulić do mamy, więcej porozmawiać z tatą, wiedzieć, co porabia na co dzień moje rodzeństwo. Może gdybyśmy byli dla siebie milsi i bardziej dbali o relacje między nami, to sprawy typu bałagan czy nie obrane ziemniaki po prostu łatwiej byłoby nam zrobić.
Nie byłoby takich sporów i sami z siebie bardziej byśmy się starali. To chyba lepiej, kiedy podchodzimy do drugiego człowieka z wiarą w jego siły, tak, jakbyśmy byli przekonani, że siedzą w nim tylko dobre chęci oraz cechy. Lepiej startować z gotowymi „skrzydłami”, które ktoś nam ofiaruje, niż musieć je sobie samemu dorabiać.
Już wiem, co postaram się zrobić w te wakacje.

Ela Sraga


Godzina droższa od pieniędzy

W życiu człowieka zdarzają się chwile, zdarzenia i ludzie, którzy pozostawiają ślad na zawsze. Każdy pisarz twierdzi, że jego historia jest niezwykła, i tak jest w istocie. Ja jednak chcę rozszerzyć to stwierdzenie. Według mnie każdy człowiek ma swoją niezwykłą historię, tylko nie każdy potrafi ją ubrać w słowa czy przelać na papier. Pewnego dnia jedna z moich przyjaciółek zapytała mnie, jaki jest mój wymarzony dzień, tzn., jak bym taki dzień chciała spędzić, no i oczywiście z kim. Odpowiedziałam jej wtedy, że chciałabym oprowadzić swojego idola po moim rodzinnym mieście. Ale patrząc na nią, juz wtedy wracając ze spaceru do domu, zaczęłam myśleć, że to wcale nie jest prawda i że tak naprawdę chciałabym, żeby ten dzień wyglądał tak, jak ten spacer. Pamiętam, że tego dnia była prześliczna pogoda, Bogna rozłożyła się na ławce, ja siedziałam obok na moim wózku. Słońce grzało nam w twarz, a my po prostu rozmawiałyśmy – o wszystkim i o niczym.
Od tamtej pory cały czas myślałam o tym, żeby żeby coś takiego się znowu zdarzyło. Niedawno moje marzenie się spełniło. Mój rehabilitant, który jest przede wszystkim moim najlepszym przyjacielem, wziął mnie na podobny spacer w towarzystwie naszej wspólnej znajomej. Jednak tym razem było jeszcze bardziej niezwykle, bo z jednej strony czułam się jak dziecko, kołysana na wózku, a z drugiej jak równoprawny partner w rozmowie. Było to najprzyjemniejsze uczucie ambiwalentne, jakiego kiedykolwiek doznałam.
Wracając do domu pomyślałam sobie, że nawet najdroższe wakacje w ciepłych krajach nie zastąpią takich spacerów w towarzystwie najlepszych przyjaciół. Może właśnie dlatego poczułam się tak nieswojo, kiedy kilka dni później zdarzyło mi się coś dziwnego i chociaż już parę razy byłam w takich sytuacjach, to za każdym razem wzbudzają one moje zakłopotanie. Powiedziałabym nawet, że im jestem starsza, tym to zakłopotanie jest większe. Wyglądało to mniej więcej tak:
Wybrałam się z moim ojcem do baru na kluski na parze. Ponieważ często tam chodzimy, mamy stały stolik, przy którym prawie zawsze siadamy. Tym razem również tak było. Ojciec postawił mnie przodem do wyjścia i poszedł złożyć zamówienie. Naprzeciwko mnie przy stoliku siedział młody mężczyzna, bacznie mi się przyglądając. Siedzieliśmy tak dłuższą chwilę. W międzyczasie tato przyniósł jedzenie, zaczęłam jeść. W pewnym momencie facet wstał, podszedł do naszego stolika i położył na nim sto złotych, mówiąc mojemu tacie, żeby mi kupił za to jakąś ładną lakę.
Tato oczywiście się obruszył, mówiąc, że co to ma być, że przecież nie jesteśmy żebrakami, ale chłopak już był przy wyjściu. Pieniądze i tak zostawił, więc je wzięliśmy.
Mimo wszystko jednak czuję się z tym głupio. Dlatego też to opisuję.
Połączyłam tutaj dwie skrajnie różne sytuacje. Być może tę drugą opisałabym inaczej, bo przecież gdyby chłopak wdał się w dyskusję z moim ojcem, ten by na pewno nie przyjął pieniędzy (ja zresztą tez nie). A przecież chciał jakoś pomóc. To był duży gest dobroci z jego strony. Chcę jednak podkreślić, że bardziej sobie cenie obecność człowieka niż wartości materialne. Wiem na pewno, że brzmi to górnolotnie, ale naprawdę tak myślę. Dla mnie godzina jest droższa od pieniędzy.

Kasia Wiewióra


Wymarzony dom Karoliny

Często marzę o chłopaku. Mój ideał to mężczyzna, który jest dobry, wrażliwy i opiekuńczy. Dziś postanowiłam „zabawić się” w dziennikarkę i zapytać moją koleżankę, jak ona wyobraża sobie idealnego mężczyznę i udany związek.

S.J. Cześć, Karolina.
K.S. Cześć, Sylwia.
S.J. Lubię myśleć o moim wymarzonym mężczyźnie. Jak ty sobie wyobrażasz swojego idealnego chłopaka?
K.S. Pytasz o wygląd czy o jego cechy?
S.J. Pytam o cechy, ponieważ uważam, że wygląd nie ma znaczenia.
K.S. Ten mężczyzna powinien być przede wszystkim dobry. Chciałabym też, jak chyba większość dziewczyn, żeby był opiekuńczy czuły i troskliwy.
S.J. A jak wyobrażasz sobie swoje życie po ślubie?
K.S. Pytasz o takie wymarzone życie?
S.J. Tak, właśnie o takie.
K.S. Chciałabym po ślubie zamieszkać z moim mężem w naszym własnym małym domku gdzieś na wsi. Marzę o tym, aby być wzorową gospodynią i całymi dniami myśleć o moim mężu i gromadce dzieci.
S.J. Pytałam cię o cechy wymarzonego mężczyzny. A jaki powinien być ojciec twoich dzieci?
K.S. Powinien kochać dzieci, ale nie rozpuszczać ich. Myślę, że to można połączyć.
S.J. Tylko tyle?
K.S. Raczej aż tyle, bo kochać to znaczy pracować, troszczyć się, być pomocnym i jeszcze wiele innych cech.
S.J. Zejdźmy teraz na ziemię. Wiem, że masz chłopaka. Czy myślisz, że zrealizujesz z nim swoje marzenia?
K.S. Będzie trudno, ale liczę, że skoro tego bardzo pragnę, to się spełni.
S.J. Czyli twój chłopak nie chce ślubu, że tak mówisz?
K.S. Nie, on chce ślubu, ale nie wiem, czy nasze życie będzie chociaż podobne do wymarzonego.
S.J. Ja chciałabym mieć dwoje dzieci, a ty mówisz o całej gromadce. Czy nie uważasz, że będzie ci trudno sobie poradzić?
K.S. Też się tego boję, ale z drugiej strony dzieci wnoszą ze sobą wiele radości, a ja chciałabym, żeby mój dom był miejscem, w którym stale rozbrzmiewa śmiech.
S.J. Więc życzę ci, by twój chłopak jak najszybciej się oświadczył. Byś miała swój wymarzony dom, idealnego męża i gromadkę dzieci.
K.S. Dzięki, Sylwio, mam nadzieję, że twoje marzenia też się spełnią.

Z Karoliną S. rozmawiała Sylwia Juraszek


Wiersze – Kaśka Wiewióra

„Gest”

Kim jestem? – Tak naprawdę nie wiem.
Może powie mi to kiedyś twoja twarz.
Nasze spotkanie być może na chwilę.
Gdzieś, kiedyś w kosmosie okruszek istnienia.
Spojrzenie czy dotyk – pozornie nieważne.
Ja będę zawsze pamiętać kogoś, kto dał mi ze swej duszy ten
okruszek większy niż świat – nadzieję.
Więc cokolwiek, kiedykolwiek i gdziekolwiek się […]
Zawsze będę pamiętać ciebie.

„Podwójna rozmowa”

Stoję przy ścianie z głową opartą o piątą klepkę.
Stoję na swoich czterech kółkach.
Za oknem lecą czyjeś łzy,
a może to tylko deszcz na mojej twarzy.
Na ścianie zegar wbija godziny,
jak szpilki we mnie.
Jak łzy w to serce wciąż zapłakane,
minuty kamieniem spadają,
wewnątrz ja stoję i czekam stabilnie niepewna.
Stoję wciąż czekam w rozbitym milczeniu
i błagam cię – zadzwoń,
po prostu bądź ze mną bo nie chcę być sama
z podwójną rozmową.
Pytasz mnie ciągle czy sensem jest życie,
czy płacisz potrzebnie aż taką cenę
za trochę miłości.
Może ktoś kiedyś złączy nas w jedno,
żeby to lustro nie było potrzebne.

” […] i kropka”

Musiałeś odejść i kropka nad i jak klamka zapadła.
Odszedłeś bez słowa, sekundy spojrzenia –
bez kropli wody i bez sumienia.
Suchymi wargami Cię pożegnałam,
z palącą myślą sama zostałam.
Myśl co wiruje i wciąż zatruwa.
Czarna mgłą smutku dni życia zasnuwa,
że jestem winna tego co było,
i że przeze mnie to się skończyło.
Ty zaś znów jesteś tak dziwnie spokojny –
znowu bez końca wolny.
Ja co noc w tym samym śnie nie mogę Cię[…]
Ale jest ktoś kto uleczy i wypuści gołębia mej duszy.
Chcę krzyczeć więc na wiatr, że
koniec i kropka!!!!!!

Dedykacja:
Piotrkowi […]
w podziękowaniu za to, że byłeś i że zwiałeś.
Z poważaniem
Katarzyna Wiewióra

„Wołanie o miłość”

Idę w ciemność – boję się, wołam cię
pomóż mi Mamo, pomóż mi Tato […]
ale ty mnie nie słyszysz[…]
nie chcesz znać?
Dotykasz mnie bo ktoś widzi[…]
Ja nic nie czuję, nie słyszę, nie widzę.
Nie wiem czy jeszcze jestem?
Bo ty jesteś tak jakby cię nie było[…]
proszę pomóż mi[…]
Powiedz, że mnie kochasz[…]


2.
 Gazetka Bez – Błędni – instruktor Maria Trzeciak

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Gazetka Bez – Błędni – instruktor Maria Trzeciak

JEDEN DZIEŃ Z MOJEGO ŻYCIA

Naszym wyjątkowym dniem było pierwsze spotkanie w grupie dziennikarskiej. Przez pierwsze dwa tygodnie zajęcia odbywały się w dwuosobowym składzie. Dopiero potem, spotykaliśmy się jako pięcioosobowa grupa: Kasia, Sylwia oraz trzech wolontariuszy czyli Ela, Łukasz i Justyna. Zajęcia prowadzi pani Maria Trzeciak, a z czasem doszła do nas również pani Krysia. I w ten sposób powstała grupa dziennikarska
„Bezbłędni”, każdy z nas pamięta ten dzień inaczej… .

Sylwia: .
Ja byłam bardzo zadowolona, ponieważ dowiedziałam się, że nie będziemy same w grupie. Ucieszyłam się również, że poznam nowych, ciekawych ludzi. Wszyscy wydali mi się strasznie sympatyczni, ale najbardziej Łukasz… Nasza współpraca w grupie układała się jak najbardziej pomyślnie. Jestem bardzo zadowolona, że tu
przychodzę. .

Kasia: .
Ja na pierwszych zajęciach miałam poczucie, że będzie nam się dobrze razem pracowało. Po krótkiej chwili rozmowy wszyscy złapaliśmy wspólną „częstotliwość” – może dlatego tak nam brakuje Łukasza, przynajmniej ja mam odczucie, że odkąd przestał przychodzić, zabrakło istotnego elementu naszej układanki pt.: „Bez-błędni”, jakim jest każdy z nas!

Justyna: .
Dzień pierwszych zajęć w Domu Żołnierza mogę zaliczyć do najfajniejszych z mojego życia. W zasadzie to strasznie się bałam, jak tam będzie i czy w ogóle dam sobie radę… ale ku mojemu zdziwieniu okazało się, że będę w grupie razem z Elą, którą znałam już od dawna, oraz Łukaszem, kumplem z Beskidzkiego Święta Małych i Dużych. Po tych wiadomościach od razu odzyskałam pewność siebie i było mi lepiej. Zajęcia były przesympatyczne… chociaż na samym początku wolontariusze, czyli ja, Ela i Łukasz popełniliśmy małą gafę… ale potem już wszyscy spędziliśmy mile czas razem z naszą grupą „Bez-błędni”. Od samego początku zaprzyjaźniliśmy się ze sobą i teraz nie wyobrażam sobie życia bez przychodzenia na zajęcia i spotykania się z tymi ludźmi. Po prostu jest świetnie!


DLACZEGO „BEZ-BŁĘDNI”?

„Bez-błędni” – cóż to może znaczyć? Z góry zaznaczam, że nie zamierzam dokładnie tłumaczyć tej nazwy. Teoretycznie „bezbłędny” oznacza kogoś, kto postępuje w sposób bez zarzutu, budzący ogólne uznanie. Ale zapewniam, że nie o to nam chodzi. Można powiedzieć, że to jest paradoks, gdyż jak wszyscy ludzie popełniamy wiele błędów, ale raczej ich nie żałujemy, bo one pomagają odkryć nam siebie i naszych najbliższych, wzmacniają nas. Ogromną rolę w naszej nazwie odgrywa ten mały, niewinny, ale jakże ważny myślnik. Bo to on pokazuje wieloznaczność i skłania do zastanowienia. „Błędni”- tak, błądzimy wśród wielu dróg, ciemnych, krętych, budzących strach. Ale czasami pojawia się światło, małe światełko w tunelu, dające nam nadzieję i siły na zwalczanie wszelkich przeciwności. Poprzez błądzenie pośród codziennych dni szukamy chwili oderwania, krótkiego czasu, w którym możemy pomyśleć i zastanowić się nad naszym życiem. Szukając, ale również błądząc, znajdujemy w końcu cel, do którego dążymy. Nasza wielka wędrówka, przemyślenia i refleksje zostają zapisane na tych kilku stronach, które powstały, gdyż mamy wiele do powiedzenia i chcemy się z wami podzielić naszymi doświadczeniami, smutkami i radościami. A „bez” to taki śliczny kwiatuszek, który kwitnie na wiosnę i swoim zapachem dodaje nam natchnienia…:) .

Justyna Kacperska


TRZY POWODY

Dlaczego jestem niepełnosprawna?
1. Logika podpowiada, żeby jako pierwszy powód niepełnosprawności podać Wózek.
2. Jako drugi powód do niedawna mogłabym podać zupełną niepełnosprawność życiową.
3. Niepełnosprawna, gdyż tak postrzega mnie rodzina.

Dlaczego jestem sprawna?
1. Jestem sprawna, bo mam w miarę poukładane pięć klepek.
2. Przyjaciele widzą mnie sprawną.
3. A po trzecie sama zaczynam tak siebie postrzegać.

Kasia Wiewióra

Jestem niepełnosprawna, dlatego że…
*Nie przejmowałam się tzw. obciachem chodząc po ulicy 11-stego Listopada przebrana za wiedźmę oraz, innym razem, za cygankę.
*Prawie wszystko, czego się tknę, w jakiś sposób komplikuję.
*Nie jestem dostosowana do współczesnego świata – nie potrafię oszukiwać, nawet ściągnąć czegoś na sprawdzianie. Nie lubię też większości rzeczy, które zazwyczaj lubiąkobiety, np. zakupów czy makijażu.

Jestem sprawna, ponieważ…
*Chodzę do dobrej szkoły i do tego całkiem nieźle sobie tam radzę.
*Generalnie ludzie mnie tak odbierają.
*Szybko nauczyłam się mówić i wiązać sobie sznurówki od butów.

Ela Sraga

Jestem niepełnosprawna, bo
1. nie chodzę sama
2. szarpie mi rękami
3. nie mam sprawności manualnej

Jestem pełnosprawna, bo
1. mam normalny kontakt z ludźmi
2. skończyłam szkołę z dobrymi wynikami
3. jestem sprawna umysłowo

Sylwia Juraszek

Majka
Jestem niepełnosprawna, bo:

1. Nie potrafię sobie sama poradzić z remontem domu.
2. Bardzo się boję podejmowania trudnych decyzji.
3. Ledwo zipię przy wychodzeniu pod górę i muszę się zatrzymywać co 20 metrów.Jestem pełnosprawna, bo:
1. Umiem upiec ciasto.
2. Pamiętam, gdzie schowałam klucze.
3. Staram się żyć ze swoimi kompleksami i niepełnosprawnościami
i nie poddawać się przygnębieniu.
Jola
Jestem niepełnosprawna, bo:
 
1. Jestem idealistką, oczekuję tego od innych.
2. Jestem uzależniona od nowoczesnych środków przekazu.
3. Nie potrafię żyć dniem dzisiejszym, nie myśląc o jutrze.Jestem sprawna, bo:
1. Wierzę w innych ludzi.
2. Mam marzenia i dążę do ich spełnienia.
3. Lubię swoją pracę.

MYŚLENIA IDZIE SIĘ W WOJSKU NAUCZYĆ

Bartek służy w wojsku od 1 października 2003 r. Mieszka w Wodzisławiu Śląskim. 22 stycznia br. został przeniesiony z Gliwic do Bielska, 13 kwietnia został oddelegowany do Domu Żołnierza i do końca służby, czyli do 21 września, tu pozostanie.

Dlaczego pan tu trafił? . 
To jest obiekt wojskowy, oddelegowują tu żołnierzy, żeby go chronili.

Czy wiąże pan swoją przyszłość z wojskiem? . 
Tak, ale nie w tej jednostce. W Straży Granicznej. Tu ma być za rok wyjazd do Iraku, cały batalion ma jechać. Mnie się to nie podoba. Zasadnicza służba nie jedzie, tylko nadterminowa. A jakbych tu został na nadterminowego, to bych na pewno jechał. Bo rozkaz przychodzi z góry i nie ma odwrotu.I jak rozkaz przychodzi, to albo cywil, albo jedziesz.

Pan uważa, że ta wojna jest niesłuszna i dlatego pan nie jedzie? .
Po części ja, po części nie. Rozumia, że terroryzm trzeba wyplewić, ale chce troszka jeszcze pożyć.

Nie myślał pan, żeby jednak wrócić do cywila? . 
Nie, od małego żech się wojskiem interesował.

Skąd się to wzięło? Miał pan tatę wojskowego? . 
Nie, tata był górnik. W telewizji poligony mi się podobały, żołnierze wyszkoleni,wysportowani. O takie coś mi się rozchodziło.

Czego pan chciał się w wojsku nauczyć? . 
Nabyć sprawności, umiejętności. Potem, jakby się poszło do cywila, jest się łatwiej porozumiewać z innymi ludźmi, o pracę jest łatwiej. Lepszy kontakt idzie nawiązać. Bezpośredni się człowiek bardziej staje. To już tak jest. Zanim żech poszedł do wojska, to cichy żech był, w załatwianiu spraw to żech był troszka lewy, ale jak do wojska żech poszedł, to się wszystko zmieniło. Bardziej wygodany jestem, bardziej pewny siebie.

A kiedy panu się zaczął w wojsku charakter zmieniać? . 
To mi w domu powiedzieli zaroz po pierwszy miesiącu, zaraz po przysiędze. To jest szczerze mówiąc najgorszy okres dla powołanego do wojska. Miesiąc w domu praktycznie go nie ma, a to swoje robi. Nie można być takim samym, jak w domu, trzeba być twardym.

Co to znaczy twardym? . 
Na przykład w cywilu, jakby mi kto dogadywał, zaroz bym takiego uderzył. A w wojsku tego ni ma – spróbował by uderzyć, no to albo idzie siedzieć, albo… .

Miał pan jakiegoś kolegę z cywila, z którym pan poszedł do wojska? .
Był taki jeden, ale nie wytrzymał psychicznie. A to trzeba to jakoś wytrzymać. Bo warto.

Znaczy, dobrze starzy mówili, że wojsko robi z chłopaka mężczyznę? . 
To zależy, jaką kto ma psychikę. Bo jak kto ma słabą psychika, a nie powiem – na psychika też wjeżdżaja w wojsku,to może być z nim źle. A ten, co wytrzymie, wszystko to będzie brał tak po łebkach, to przejdzie mu to wszystko.

A jak wjeżdżają na psychikę? . 
Mają swoje sposoby.

Była fala? .
Nie, fali ni ma, ale mają sposoby, żeby dojechać żołnierza.

Kursują takie opowieści o czyszczeniu korytarza szczoteczką do zębów… . 
Nie, tego tu ni ma, może na innej jednostce, ale tu nie.

Ale uważa pan, że każdy mężczyzna powinien iść do wojska? . 
Nie każdy. To już zależy od psychiki człowieka. W wojsku się do wszystkiego idzie przyzwyczaić.

A do czego się było najtrudniej? . 
Do wykonywania rozkazów. Czasem rozkaz był taki sobie: kazali to zrobić, to zrobić, to żech najpierw zawsze se przemyślał to, co oni mi powiedzieli, a potem z tego, co wyszło, to żech myślał po swojemu. .

Czyli musiał pan to sobie przetłumaczyć na ludzki język? . 
Coś w tym sensie. Jak sam będę wydawał żołnierzom rozkazy, raczej się będę starał, żeby sobie nie musieli tłumaczyć, żeby mieli na chłopski rozum wszystko wyjaśnione. Jeden dowódca takie rozkazy wydaje, tak gnębi, że żołnierz nie da sobie rady, a drugi spokojnie wszystko wytłumaczy.

Najgorzej, jak ktoś głupi rozkaz rzuci i trzeba słuchać? . 
To też idzie odmówić wykonania tego rozkazu, tylko potem można mieć nieprzyjemności… .

Czego się można nauczyć w wojsku? .
Przede wszystkim myślenia idzie się nauczyć.

Jak dla mnie to wygląda paradoksalnie, dlatego, że przecież w wojsku przede wszystkim uczy się słuchania rozkazów… .
Ale to właśnie na taktykach tego uczą. Jak bych np. dowódca zginął, to trzeba umieć sobie poradzić w takiej sytuacji, wiedzieć, co zrobić. .

Jak pan odbiera to, że do Domu Żołnierza przychodzi dużo osób niepełnosprawnych? . 
Jest to dobre. Takie coś to się przydaje. Mogą się tu nauczyć dużo rzeczy, przy komputerach na przykład. Coś, co się w życiu przyda.

Nie było dla pana szokiem spotkanie tutaj tylu osób niepełnosprawnych? . 
Szok raczej nie, w telewizji się troszkę oglądało. Nie, szokiem to dla mnie nie było. Jo jest taki, że wszystko normalnie przyjmuja, nie tak, że uwidzę niepełnosprawnego i myśle – kurde, chłop z innego świata. Nie. Po drodze mi się samo wyjaśniało, o co w tym wszystkim chodzi.

Pytania zadawały: Ela, Justyna, Kasia,
Krystyna, Majka, Sylwia


31.12

( fragment opowiarania Sylwi Juraszek )

…Nazajutrz zaprosiłam ją na kawę. Nic nie podejrzewając przyjęła zaproszenie. Gdy siedziała ze mną przy stoliku, Aleksander dyskretnie wyślizgnął się z pokoju. Jak się później okazało zszedł na dół, do kuchni i pod nieobecność służącej wlał do kawy Angeli parę kropli substancji powodującej śmierć. Służąca przyniosła nam napoje. Aleksander wrócił i usiadł z nami przy stole. Angela wypiła kawę i pożegnawszy się, poszła do domu, ponieważ było późno. Po wyjściu dziewczyny, Aleksander podszedł do okna i na coś usilnie patrzył. Zapytałam więc:
– Na co patrzysz kochanie? .
– Patrzę, czy Angela dojdzie do domu – odpowiedział. .
– Dlaczego? Co zrobiłeś? – zapytam .
– Wlałem jej kilka kropli trucizny do kawy. .
– Cooo?! Co ty zrobiłeś? – zapytałam z niedowierzaniem. .
– Słyszałaś. Zrobiłem to dla twojego bezpieczeństwa. Angela chciała cię utopić i nie wykluczam dalszych prób.


SPOSÓB NA WOLNOŚĆ

Ta kartka i pióro
jak para kochanków
Na wieczność złączeni
Namiętność słowa pomiędzy nimi
I moje myśli wciąż niewystygłe
Jak pocałunki te niedościgłe
Napiszesz słowo tym atramentem
Co uniesienia będzie momentem
A potem już koniec tych krótkich strof
Koniec być musi – łzy płyną z oczu

Katarzyna Wiewióra

Czwartek- „Grupa Czwartkowa”

1. Artykuły Pracowni Dziennikarskiej – czwartek – instruktor – Beata Zamlewska – Pałyga

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Artykuły Pracowni Dziennikarskiej_czwartek – Instruktor – Beata Zamlewska – Pałyga,
Wolontariusz – Katarzyna Czech

Kim Jestem ?

Jestem osobą średniego wzrostu, włosy mam koloru brązowego i są postawione na żelu, bo myślę że to jest modna fryzurka. Oczka mam brązowe skośne. Czasami zamykam je gdy słucham muzyki.
Lubię głośne brzmienie gitar. To mnie ucisza. Osoby, które słuchają muzyki rokowej najczęściej ubierają się na czarno i noszą długie włosy. Też miałem kiedyś takie włosy, ale je skróciłem. Myślę, że osoby z krótkimi włosami również mogą słuchać rocka.
Jestem czuły, ponieważ kocham innych ludzi i uważam, że trzeba sobie współczuć zamiast kłótni, wojen, po prostu szczerze się kochać. Najczęściej okazuję czułość swojej rodzinie i innym, aby czuli że komuś na nich zależy.
Kłócę się kiedy ktoś się wyśmiewa z innych lub ze mnie. Wtedy między nami dochodzi do ostrych słów. Gdy jednak nie mam racji potrafię się przyznać do błędu, przeprosić i pogodzić się.
Wydaje mi się, że jestem osobą romantyczną, ponieważ gdy śpiewam umiem się wczuć i wytworzyć niezwykłą atmosferę.

Mariusz Błachut


Co w duszy gra ?

Mam wrażenie że jestem muzykalny. Mam w miarę dobre ucho czyli niezły słuch. Mam ochotę także stworzyć kultowy program popularnonaukowy. Jestem chwilami ceniony a niekiedy również zdołowany. Kiedy jestem ceniony, to wtedy jestem pewny tego że potrafię zrobić to, czy też tamto, ale tylko w dobrej mierze. Zdołowany czuję się często ze względu na uczulenie, zarazki i wirusy.
Gdy jestem w środowiskowym domu samopomocy „Podkowa'”, w swojej pracowni rozdrabniając papier, to wtedy jestem uważany jako ekspert. Jako ekspert jestem uznany też w koszeniu trawnika, jak również podczas gry na fletni Pana, a także i na gitarach. Jestem też wrażliwy na niesamowite pokazy typu światło – dżwięk. Również bywam uczuciowy na widok niepełnosprawnych.
Wolę miłość niż zdradę.
Mam kilka, swoich marzeń.

Piotr Żurek-Raczyński


PRACOWNIA I MY

Nasza pierwsza wyprawa dziennikarska była dla nas szokiem. Nie wiedzieliśmy jakie zadawać pytania, czy będą dobre i czy nasi rozmówcy się na nas nie pogniewają. Byliśmy w pracowni introligatorsko-drukarskiej gdzie wszyscy byli dla nas bardzo mili.
Pracownia łączy trzy działy: grafikę,drukarstwo i introligatorstwo. Jest czynna w godzinach od 16.00 do 20.00, od poniedziałku do piątku.
Nasi rozmówcy mieli duże poczucie humoru. Rozmawialiśmy z prowadzącymi: Piotrem Pieniążkiem i Romanem Chmielem. Jedna z uczestniczek powiedziała nam, że przychodzi tu, ponieważ może się więcej nauczyć. Na zajęcia uczęszcza 5, 6 osób, w wieku od 30 do 40 lat. Zazwyczaj siedzą wspólnie wokół dwóch, połączonych stołów. Na początku uczyli się składania papieru w stylu japońskim i rysunku, a gdy tam byliśmy, sklejali dla wszystkich grup papierowe teczki. Dowiedzieliśmy się ciekawostki, że dla Japończyków papier jest świętą rzeczą, a składanie go jest przyjemnością, odpoczynkiem i relaksem.

Mariusz Błachut i Dariusz Konior


SŁOWNIK

DOJECHAĆ : np;czekoladę – zdobyć coś co się chce

HAJ -LAJF 
– COŚ FAJNEGO NP; SUPER IMPREZA, COŚ CO SIĘ UDAŁO LUB JEST FAJNY DZIONEK

HARD-KOR-
 ZROBIĆ ZADYMĘ NP; NA MECZU LUB U KOGOŚ NA IMPREZIE,DOPROWADZIĆ DO GRUPOWEJ BÓJKI TZW; 

SIWY DYM CZYLI ZADYMA

GARNEK
 – OSOBA NA MAKSA, ZWANA GARKIEM

GARY
 – SĄ TO OSOBY TAKIE, Z KTÓRYMI TRUDNO JEST NAWIĄZAĆ KONTAKT, CZŁOWIEK ZGAROWANY GADA OD RZECZY I NAZWANY JEST GARKIEM

KĄSAĆ
 – IŚĆ, NP: KĄSAM DO SZKOŁY – IDĘ DO SZKOŁY

NIEKUMATY
 – KTOŚ KTO W DANEJ CHWILI NIE WIE O CO WŁAŚCIWIE CHODZI LUB ŚMIEJE SIĘ CHOĆ SAM NIE WIE Z CZEGO

KISZNY
 – KTOŚ KTO SIĘ NIE NADAJE DO NICZEGO.

NIEURUJ
 – NIE CZEPIAJ SIĘ …

PYRCINA
 – JEST TO NAZWA OSOBY NP: ŚMIESZNIE WYGLĄDAJĄCEJ LUB GADAJĄCEJ.

ŚCIEMNIANIE
 – JEST TO UDAWANIE, KŁAMANIE; MÓWIENIE CZEGOŚ CO, ALBO NIE JEST PRAWDĄ ALBO WYDAJE SIĘ NIEREALNE

SKORBIONY
– KTOŚ KTO ROBI I MÓWI RZECZY KTÓRE SĄ DZIECINNE, CZASEM NAWET NIEZROZUMIAŁE DLA OTOCZENIA. NIE MOŻNA SIĘ Z NIM DOGADAĆ. POTRAFI BYĆ NUDNY, A CZASAMI MÓWI ŚMIESZNE, A ZARAZEM GŁUPIE RZECZY

STRZAŁECZKA – SŁOWO NA POWITANIE LUB POŻEGNANIE, INACZEJ: NA RAZIE, CZEŚĆ, CIAO

TARGAJ
 – WYNOŚ SIĘ STĄD STANOWCZO

ZABÓJ
 – MOŻNA SIĘ ZAKOCHAĆ NA ZABÓJ,CO OZNACZA ŻE KOCHA SIĘ BARDZO MOCNO

ZABUJAĆ SIĘ
 – ZAKOCHAĆ SIĘ CHWILOWO ALBO NIESZCZĘŚLIWIE, BEZ WZAJEMNOŚCI

ZWIECHA
 – BYĆ ZWIESZONYM TO ZNACZY NIC NIE ROZUMIEĆ, BYĆ NIEKUMATYM

ZWIESZONA
 – OSOBA , Z KTÓRĄ SIE TRUDNO DOGADAĆ, ROBI CZASEM DZIWNE RZECZY, JEST POKRĘCONA NA MAKSA

AUTORZY: MONIKA, MARIUSZ, DAREK, PIOTR
REDAKCJA: MONIKA PONIEWIERSKA


Człowiek który spełnia marzenia

Ze słowem Mikołaj spotkałem się na kartce, która była przy paczce. Skojarzyło mi się z osobą troskliwą, czułą, opiekuńczą. On lata wielkimi saniami, które ciągną renifery. Osoba ta wkrada się po ciemku przez komin i zostawia prezenty. Potrafi spełnić marzenia dużych i małych.
Dla mnie Mikołajem może być każdy, kto będzie czuły i kto lubi rozweselać dzieci rozdając im prezenty.
Oglądam obrazek ze słowem Mikołaj który namalowała Monika Lutowska. Umieszczone jest na brązowym papierze i namalowane czarnym kolorem. Jest dla mnie trudne do odczytania. Wydaje mi się że ta osoba inaczej odbiera słowo Mikołaj niż ja. Ja napisałbym go wyraźniej i bardziej żywym kolorem.

Mariusz Błachut (lat 17, grupa dziennikarska)


ZACHÓD SŁOŃCA

JEST TO OBRAZ BODAJŻE Z WYOBRAŻNI. W ZASADZIE JEST SKROMNY I PROSTY. PRZEDSTAWIA ON WSPANIAŁY ZACHÓD SŁOŃCA. KOJARZY MI SIĘ TO Z PIĘKNĄ NOCĄ. Z MOIM UKOCHANYM I PLAŻĄ, NA KTÓREJ JESTEŚMY I OGLĄDAMY TEN ZACHÓD. PRZY BLASKU KSIĘŻYCA I WZBURZONEGO MORZA.
MÓWIMY SOBIE TYLKO JEDNO SŁOWO . WSPOMINAMY WTEDY DAWNE CZASY. ZARAZEM STARAMY SIĘ ZAPAMIĘTAĆ PRZEŻYWANE WŁAŚNIE CHWILE. W TYM MOMENCIE…
BARDZO CHCIAŁABYM MIEĆ TAKIE ROMANTYCZNE SPOTKANIE. NA TEJ PLAŻY, O ZACHODZIE SŁOŃCA. UWAŻAM ŻE JEST TO NIEZAPOMNIANE WRAŻENIE. WYDAJE MI SIĘ, ŻE AUTORKA PRAGNIE NAM OPOWIEDZIEĆ O JEDNEJ Z NAJPIĘKNIEJSZYCH CHWIL ZE SWOJEGO DOTYCHCZASOWEGO ŻYCIA.

MONIKA PONIEWIERSKA ( LAT 19 ) GRUPA DZIENNIKARSKA.



Ślimak

Ja widziałem go osobiście w muzeum. Ciekawe to i mądre stworzenie. Znam takie przysłowie: ślimak, ślimak pokaż rogi dam ci sera na pierogi. Ślimak jest bardzo wolny, to znaczy, pełza po ziemi. Jego domem jest muszla ślimakowa. Ślimak na rysunku też ma muszlę. Ta oto muszla jest średniej wielkości,a ma kolor czarnobiały i jest ona okrągła.

Piotr Żurek-Raczyński


2.
 Pierwsze Wydanie Gazetki – Grupa Czwartkowa – instruktor Beata Zamlewska – Pałyga

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Pierwsze Wydanie Gazetki – Grupa Czwartkowa – instruktor Beata Zamlewska – Pałyga



Pracownię dziennikarską prowadzi: Beata Zamlewska – Pałyga. W zajęciach biorą udział uczniowie ze szkół zawodowych. Na tych spotkaniach robią różne zadania i pracują na komputerach. Ta pracownia znajduje się w Domu Żołnierza w Bielsku – Białej. Spotykają się w czwartki o godz. 16:30.

Mariusz: Przychodzi na zajęcia, ponieważ chce lepiej pisać i robić mniej błędów.
Monika: Chodzi do pracowni, bo chciałaby pisać krótsze zdania, pisać szybciej na komputerze, robić wywiady, pośmiać się i pogadać z żołnierzem, który pilnuje wejścia do budynku.
Piotr: Chodzi na zajęcia żeby lepiej pisać i robić mniej błędów i żeby lepiej układać zdania.
Patryk: Był dwa razy, ale nas opuścił i nikt nie wie czemu nas zostawił.
Daniel: Był tylko raz na zajęciach. Powiedział, że przyjdzie, ale już nie wrócił. Napisał tekst o filmach kopanych.
Dariusz: Czyli ja, przyszedłem na zajęcia, bo chcę więcej się nauczyć i lepiej pisać.
Młodzi dziennikarze najpierw są w sali, w której piszą w zeszytach wywiady, opisy. Potem idą do pomieszczenia z komputerami gdzie wpisują do nich teksty. Zajęcia kończą się o godz. 20:30.

Dariusz Konior


DOJECHAĆ – np. czekoladę-zdobyć coś co się chce.

FOKA – określenie dziewczyny, dla jednych obraźliwie, dla innych nie. Nie obraźliwie oznacza, że dziewczyna, jest śmiga.

HAJ-LAJF – coś fajnego np. Super impreza, coś co się udało lub jest fajnie dzwonek.

HARD-KOR – zrobić zadymę np. na meczu lub u kogoś na imprezie. Doprowadzić do grupowej bójki tzw; siwy dym czyli zadyma.

GARNEK – osoba na maksa, zwana garnkiem.

GARY – są to osoby takie, z którymi trudno jest nawiązać kontakt, człowiek zgarowany gada od rzeczy i nazwany jest garnkiem

KĄSAĆ – Iść, np. Kąsam do szkoły – idę do szkoły.

NIEKUMATY – ktoś kto w dalej chwili nie wie o co właściwie chodzi lub śmieje się choć sam nie wie z czego.

KISZNY – Ktoś kto się nie nadaje do niczego.

NIEURUJ – Nie czepiaj się!

PYRCINA – Jest to nazwa osoby np.: śmiesznie wyglądającej lub gadającej.

ŚCIEMNIANIE – Jest to udawanie, kłamanie: mówienie czegoś co, albo nie jest prawdą albo wydaje się nierealne.

SKORBIONY – Ktoś kto robi i mówi rzeczy które są dziecinne, czasem nawet niezrozumiałe dla otoczenia. Nie można się z nim dogadać. Potrafi być nudny, a czasami mówi śmiesznie,a zarazem głupie rzeczy.

ŚMIGA – Określenie dla dziewczyny, że jest zgrabna.

STRZAŁECZKA – Słowo na powitanie lub pożegnanie, inaczej: na razie, cześć, ciao.

TARGAJ – Wynoś się stąd stanowczo!.

ZABÓJ – Można się zakochać na zabój, co oznacza że kocha się bardzo mocno.

ZABUJAĆ SIĘ – Zakochać się chwilowo albo nieszczęśliwie, bez wzajemności..

ZWIECHA – Być zwieszonym to znaczy nic nie rozumieć, być nie kumatym.

ZWIESZONA – Osoba, z którą się trudno dogadać, robi czasem dziwne rzeczy, jest pokręcona na maksa.

Autorzy: Monika, Mariusz, Darek, Piotr 
Redakcja: Monika Poniewierska 
(Słownik jest na bieżąco uzupełniany)


Na imię mam Jacek. Od dziecka mam talent muzyczny. Moją podstawówką była Szkoła Muzyczna, gdzie uczyłem się gry na fortepianie. Następnie chodziłem do Liceum dla Pracujących, równolegle studiując w Katowicach grę na organach.Podczas nauki w tymże liceum pewnego, pięknego dnia kierownictwo szkoły zorganizowało wycieczkę do Chorzowskiego Planetarium. W planie było zwiedzenie obserwatorium i obejrzenie seansu w planetarium. Jest to przedstawienie widoku nieba od zachodu Słońca do jego wschodu. Ja nabyłem tam kalendarz astronomiczny. To wydarzenie zapisało się głęboko w mej pamięci i zainteresowaniach. Dzięki temu bowiem lepiej rozpoznawałem gwiazdozbiory, planety i zacząłem zaopatrywać się w książki o tej tematyce. Jednak kiedy kupiłem Atlas Nieba i lunetę rozpocząłem dokładniejsze obserwacje. Zobaczyłem wszystkie 4 księżyce Jowisza odkryte przez Galileusza. Było to fascynujące przeżycie. Powtarzałem to przez kolejne dni, zapisując aktualne ich pozycjeOprócz nich widziałem Saturna z jego pierścieniem Władcy. Zapisywałem także moje astronomiczne marzenia senne.Teraz marzę na „Jawie”, (cokolwiek to znaczy) rozważając możliwości zbudowania statku ko(s)micznego odpowiedniego do opuszczenia tego układu planetarnego z połową prędkości światła i z rotacją zachowania naturalnej grawitacji. Podróżując tak w kierunku odwrotnym do kierunku ruchu naszej gwiazdy można dużo szybciej dotrzeć do następnych gwiazd, a z pewnością innych układów planetarnych, bo to, że istnieją zostało już udowodnione. Pewnie, że najłatwiej byłoby skorzystać ze zdobyczy cywilizacji, która odwiedziłaby naszą planetę i polecieć z nimi na ich planetę. Wszakże raczej na to nie liczę. Wolę samemu, a najlepiej z kimś komu zaufam, dojść do tego wszystkiego, co jest potrzebne dla spełnienia tej Misji, a zarazem Międzygwiezdnej Przygody. Wróćmy jednak do realiów życia codziennego.Po wielu latach pojechałem znowu do Chorzowa, lecz tym razem sam, gdyż nie było innych chętnych do wyjazdu tam z moją skromną osóbką. Zobaczyłem tym razem inne niebo i kupiłem inny kalendarz, chociaż też astronomiczny, jednakowoż w trochę okrojonej wersji. .Brakowało bowiem pewnych bardzo istotnych danych. Mimo to wróciłem stamtąd usatysfakcjonowany. Marzę wszak, że gdy kiedyś tam pojadę to operator wskaże gwiazdy, które za towarzyszy podróży wewnątrz-galaktycznej mają planety, a na jednej, może dwóch, czy też na księżycach mieszkają zaawansowane cywilizacje. Kto wie, może kiedyś tak stanie się, choć teraz to wydaje się na scenariusz do filmu fan-tastyczno-naukowego. Zwróćmy uwagą jednak na to, że jeszcze w pierwszej połowie XX wieku podróż na Księżyc była wyłącznie tematem fantastycznym, a wiemy jak to skończyło się. Nawet posłanie satelit na orbitę okołoziemską wydawało się niemożliwe, a obecnie krąży wokół Ziemi mnóstwo różnego rodzaju satelitów.

Jacek Martynowicz

Jestem osobą średniego wzrostu, włosy mam koloru brązowego i są postawione na żelu, bo myślę, że to jest modna fryzurka.

Oczka mam brązowe skośne. Czasami zamykam je gdy słucham muzyki. .Lubię głośne brzmienie gitar. To mnie ucisza.Osoby, które słuchają muzyki rockowej najczęściej ubierają się na czarno i noszą długie włosy. Też miałem kiedyś takie włosy, ale je skróciłem. Myślę, że osoby z krótkimi włosami również mogą słuchać rocka. Jestem czuły, ponieważ kocham innych ludzii uważam, że trzeba sobie współczuć zamiast kłótni, wojen, po prostu szczerze kochać.

Najczęściej okazuję czułość swojej rodzinie i innym, aby czuli, że komuś na nich zależy. Kłócę się, kiedy ktoś się wyśmiewa z innych lub ze mnie. Wtedy między nami dochodzi do ostrych słów. Gdy jednak nie mam racji potrafię się przyznać do błędu, przeprosić i pogodzić się. Wydaje mi się, że jestem osobą romantyczną, ponieważ gdy śpiewam umiem się wczuć i wytworzyć niezwykłą atmosferę.

Mariusz Błachut

 


Jestem osobą bardzo spontaniczną.
 Pełną energii i ciekawą świata. A kim ja jestem? To dobre pytanie. Sama się czasem nad tym zastanawiam. Mam takie akcje, że nie wiem co ja robię na tym świecie.Czasem czuję się dziwnie i dość obco między ludźmi. Czuje ich wzrok na mnie. Zupełnie jakbym spadła z kosmosu. Myślę sobie co ja będę robić za ileś lat. Jakie życie płata nam czasem figle. I niespodziewanie robi nam niespodzianki.Jestem osobą, która lubi marzyć. A jeżeli już kocham to na zabój. Dla mojej miłości jestem gotowa poświęcić wszystko.Nawet zabić. Pragnę w życiu być szczęśliwą. A nad to realizować swoje plany i marzenia. Najbardziej lubię dość dziwne i zabawne sytuacje, w których jest dużo śmiechu. Uważam, że śmiech to zdrowie. Zapominam wtedy o wszystkim. Sądzę, że każdy umie się uśmiać aż na zabój. Ponadto w przyszłości gdy będę może bardziej dojrzała zamierzam jak każdy założyć solidną rodzinę. Pragnę mieć kochającego męża oraz góra dwójkę dzieci. Nie lubię osób zachłannych, zaborczych, chytrych oraz takich, którzy się za bardzo wywyższają, choć nie posiadają danego rozsądku lub wiedzy. Lecz sądzą, że wiedzą wszystko lepiej od innych i są najlepsi. Ponadto mam wspaniałą rodzinę, której nie zamieniłabym za żadne skarby świata.Mój ojciec jest wspaniałym człowiekiem, z którym zawsze mogę o wszystkim porozmawiać. Traktuję go jako osobę po przejściach i własnych doświadczeniach, które on mi może przekazać co robić,a czego raczej unikać. Moja mama jest dość zakręcona i zabawna.Bardzo się martwi zawsze o mnie. I chce dla mnie jak najlepiej. Wiadomo jak to matka cza-sem myśli, że mam z nią za mały kontakt i próbuje się interesować moimi sprawami, gdyż zawsze jak mam jakiś problem rozmawiam o tym z ojcem. Często jest przy tym kupa śmiechu gdyż świetnie się potrafimy w tych momentach dogadać jak i pośmiać. Za to mama interesuje się aż nadto.Często rozmawiam z nią o sprawach mało istoych lub o ciotce czy kuzynkach i ich wybrykach. Z matką też mogę się pośmiać ale ona ma czasem dość mojego głośnego śmiechu. Wtedy tym bardziej chce mi się śmiać. Lubię też imprezy niespodziewane lub fajne wypady z kumpelami. Bo z chłopakiem też lubię ale on w ogóle nie tańczy tylko siedzi z kumplami lub mnie pilnuje. A z kumpelami jest zupełnieinaczej. Prawda, że momentami wolałabym już być sam na sam z chłopakiem, a nie ze zgrają kretynów w barze. Dlatego lubię różne niespodzianki – np wpada kumpela i mówi że jedziemy do Szczyrku i to jest fajne, bardzo ekscytujące. Tak jak ja kiedyś wymyśliłam niezapowiedziany wyjazd do Twardorzeczki. Mimo, że nie było tam jak w bajce, ale ja w autobusie miałam ubaw aż po pachy, jadąc tą zakręconą drogą. Kumpela miała istny zgon.I było fajowo. Kierowca z powrotem był bardzo sympatyczny i nawet nie żądał kupna biletu. Moim zdaniem i tak taka zakręcona wycieczka zostanie nam na długo w pamięci. W tą sobotę ma być ognisko na 30 osób.Ładny czad by był. Jak to wszystko w ogóle wypali. Ale raczej uważam, że połowa na pewno pojedzie. Trzeba dać czadu. .

Monika Poniewierska.


Mam wrażenie, że jestem muzykalny. Mam w miarę dobre ucho, czyli niezły słuch. Mam ochotę także stworzyć kultowy program popularno-naukowy. Jestem chwilami ceniony a niekiedy również zdołowany. Kiedy jestem ceniony, to wtedy jestem pewny tego, że potrafię zrobić to, czy też tamto, ale tylko w dobrej mierze. Zdołowany czuję się często ze względu na uczulenie, zarazki i wirusy. Gdy jestem w środowiskowym domu samopomocy „Podkowa”, w swojej pracowni rozdrabniając papier, to wtedy jestem uważany jako ekspert. Jako ekspert jestem uznany też w koszeniu trawnika, jak również podczas gry na fletni Pana, a także i na gitarach. Jestem też wrażliwy na niesamowite pokazy typu światło-dźwięk. Również bywam uczuciowy na widok niepełnosprawnych. Wolę miłość niż zdradę. Mam kilka swoich marzeń.

Piotr Żurek-Raczyński


Nasza pierwsza wyprawa dziennikarska była dla nas szokiem. Nie wiedzieliśmy jakie zadawać pytania, czy będą dobre i czy nasi rozmówcy się na nas nie pogniewają. Byliśmy w pracowni na ulicy Milusińskich, gdzie wszyscy byli dla nas bardzo mili. Pracownia łączy trzy działy : grafikę, drukarstwo i introligatorstwo. Jest czynna w godzinach od 16.00 do 20.00, od poniedziałku do piątku. Nasi rozmówcy mieli duże poczucie humoru. Rozmawialiśmy z prowadzącymi: Piotrem Pieniążkiem i Romanem Chmielem. Jedna z uczestniczek powiedziała nam, że przychodzi tu, ponieważ może się więcej nauczyć. Na zajęcia uczęszcza 5-6 osób, w wieku od 30 do 40 lat. Zazwyczaj siedzą wspólnie wokół dwóch, połączonych stołów. Na początku uczyli się składania papieru w stylu japońskim i rysunku, a gdy tam byliśmy, sklejali dla wszystkich grup papierowe teczki. Dowiedzieliśmy się ciekawostki, że dla Japończyków papier jest świętą rzeczą, a składanie go jest przyjemnością, odpoczynkiem i rekaksem. Nasi rozmówcy czekają na nowy budynek i nowe urządzenia dzięki którym będą mogli szybciej i sprawniej pracować. .

Mariusz Błachut i Dariusz Konior


Na ostatnie zajęcia przyszedł do nas fotograf Michał. Opowiadał nam o pracy i zasadach obsługi aparatu fotograficznego. Gdy zapytaliśmy go o jakieś śmieszne zdarzenie opwiedział o pewnej sytuacji w parku. Siedział tam i chciał sfotografować pana siedzącego naprzeciwko. Michał myślał, że tamten go nie zobaczy, ale pomylił się, bo za parę minut nieznajomy do niego podszedł. Po chwili rozmowy stwierdził, że on chyba się w nim zakochał. Michał spławił nieznajomego mówiąc mu, że się śpieszy na autobus. Wysłuchując niesamowitego opowiadania nasza grupa lała się ze śmiechu. Mówił nam też o fotografach, którzy pytają się ludzi, czy mogą im zrobić zdjęcia, a gdy ci wyrażają zgodę, robią fotografię stojącym obok zamkom lub pomnikom. Po prostu nie skupiają się na, chwilę wcześniej, zaczepianych
ludziach. Pożyczyliśmy od Michała aparat i poszliśmy do pracowni drukarsko- introligatorskiej. Tam dostałem aparat do swoich rąk i zacząłem robić zdjęcia tym, którzy tam pracowali. Byłem szczęściwy, że to ja mogłem robić im zdjęcia. Skupiałem się na ich współpracy, a przy okazji na obsłudze aparatu: jak się przybliża obraz, jak się oddala i jak się robi zdjęcia z dodatkowym oświetleniem czyli fleszem.

Jak na amatora, poszło mi całkiem nieźle i na pewno nie zapomnę tej chwili. Potem poszliśmy z Piotrem do parku, żeby zrobić zdjęcia ptakom. Mieliśmy pecha, ponieważ nie mogliśmy znaleźć żadnych zwierząt tego wokół nas. Pani wpadła na pomysł, że póki mamy aparat, warto zrobić zdjęcia naszej grupie.

Mariusz Błachut


Wywiad Piotra z Panem Jankiem Pieczorą (przeprowadzony przed wspólnym krótkim koncertem dla jedynej uczestniczki grupy dziennikarskiej, która przyszła w tym dniu na zajęcia – Moniki, i oczywiście dla prowadzącej-czyli mnie, która wysłuchała koncertu ze zrozumieniem i uwagą. Pan Jan grał na gitarze akustycznej i śpiewał piosenki pt: „Odpowie Ci wiatr” i „Mój świat”, a Piotr – na gitarze elektrycznej solo i mruczał, bo nie chciał śpiewać.)

– Co Pan sądzi o muzyce, która leczy? .
– Muzykoterapia ma duży wpływ na choroby psychiczne, bo bardzo uspokaja. Brałem udział w muzykoterapii kiedy byłem w sanatorium w Ustroniu. Wyszedłem stamtąd nie ten sam! W sali były rozkładane fotele tak, że można było się położyć. Z głośników płynęła muzyka relakscyjna, a w powietrzu unosił się przyjemny zapach lasu, albo morza. Był także ekran, na którym pokazano krótki film: pani na polanie opowiada o tym jak zachować się podczas seansu. Był jeszcze śpiew ptaków i szum drzew. Do tego dochodzą jeszcze różne kolory.

-Co Pan sądzi o wykorzystywaniu muzyki relaksacyjnej jako tła do filmu czy programu telewizyjnego? 
-Jestem jak najbardziej za. Ale chyba do jakiegoś filmu dokumentalnego, na przykład o przyrodzie. To mogłoby być połączenie muzyki z falami morza, albo ze śpiewem ptaków.

-A co Pan sądzi o spotkaniach integracyjnych? 
-Powinny być organizowane zwłaszcza dla młodzieży ,żeby kiedy ci młodzi ludzie dorosną, rozumieli osoby niepełnosprawne. Często spotykam się z takim nieporozumieniem wśród dorosłych. Mówią na przykład: Daj mu spokój, przecież to wariat… A to są ludzie pokrzywdzeni przez los, przez chorobę. Nie można ich odrzucać.

Piotr Żurek-Raczyński


Kasia ma 20 lat. Jest wolontariuszką. W jej szkole-Kolegium Nauczycielskim w Bielsku działa biuro wolontariatu. Na jedno ze spotkań przyszła Jola Sopicka. Wtedy Kasia się zgłosiła do pracowni drukarsko – introligatorskiej. Była bardzo podekscytowana, ponieważ była to jej pierwsza taka praca. Kasia studiuje pedagogikę, która jest bardzo przydatna podczas takich prac. Jeśli ktoś sobie nie radzi podchodzi do niego, tłumaczy mu i robią to razem. Mówi o tym, że „daje siebie innym”. Na zajęcia przychodzi Beata. Ma około 40 lat. Jest z Bielska. Ma męża i dwójkę dzieci. Zajęcia bardzo jej się podobają. Jest to wielkie doświadczenie i wiele można się tam nauczyć. Robią tam dużo ciekawych rzeczy takich jak : pudełka z papieru, szachownice, a nawet pionki. Zarówno Kasia jak i Beata chcą coś zrobić dla innych, a przy okazji same doświadczają wielu nowych rzeczy, ogółem coraz to nowszych atrakcji.

Monika Poniewierska

 

Piątek – Grupa Weekend

1. Teksty grupy dziennikarskiej Weekend – instruktor – Magdalena Legendź

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Pracownia dziennikarska – Weekend – instruktor – Magdalena Legendź
wolontariusze: Marzena Cieślar, Anna Kaczmarczyk

Kim jestem?

Urodziłem się pewnej letniej niedzieli, o ile pamiętam. Jako mały brząc próbowałem pisać wiersze i nawet jakoś to szło, bo dostałem kilka wyróżnień w Lipie i jedno w konkursie w Chełmku. Jednak na skutek połkniecia bakcyla komputerowego, z czasem poezja zmieniła się w wiersze programów komputerowyh. Wówczas stalo się jasne, co chcę w życiu robić. Po skończeniu liceum nr VI w Bielsku niespodziewanie pojawiła się szansa spełnć to marzenie, zostałem przyjęty na studia dzienne wydziału informatyki Politechniki Łódzkiej filii w Bielsku. Swoją drogą kierunek przestał istnieć, gdy kończyłem studia, powodem były braki kadry.
Studia to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu, pomimo zarwanych nocy z powodu projektów, to także czas poznawania wspaniałych ludzi. Kto był, ten wie o czym mówię, a reszta po prostu niech spróbuje.
W chwilach, gdy choroba komputerowa ustępuje na tyle by odejść od klawiatury, można się przekonać że lubie wiele rzeczy… Niewątpliwie kocham zwierzaki, te małe i te duże. W domu mam chomika dżungalskiego, czyli urocze skrzyżowanie myszy z chomikiem, oraz psa z przekory nazwanego Lady (czyli dama), coż rodowodu nie ma.
Oprócz tego kocham podróże, zwłaszcza w cieplejsze strony, ale czy ktoś widział (zoodiakalnego) lwa który nie lubiłby ciepła?
W żyiu najbardziej cenie sobie przyjażń i miłość. Na tą drugą wciąż czekam i pewnie jak to ona pojawi się niespodziewanie. Natomiast przyjaźń jest już u mnie od wielu lat i dobrze mi z nią.
W życiu kieruję się zasadą, że najważniesze są marzenia i od nich wszystko się zaczyna. Nawet te z pozoru nierealnie czasem się spełniają.
Jestem marzycielem, ale wybrałem jeden z najbardziej ścisłych zawodów… Mam naturę optymisty, choć nie zawsze… Kim zatem jestem? Dokońca nikt tego nie wie, po prostu jestem.

Jakub Kwiecień


Co lubię?

Lubię suchać muzyki i czytać książki, pisać wiersze.
Biorę udział w zajęciach teatralnych, dają mi one szanse rozwoju.
Jestem bardzo optymistycznie nastawiona do tego, co dzeje się wokół mnie.
Dla mnie liczy się ciągłe usprawnianie ruchowe. Jestem komunikatywna.

Gosia Wiśniewska


Widok z mojego okna

Z mojego okna widać kawałek nieba,
które zmienia się w zależności od
pogody i pory dnia. Raz jest ciemne
i pochmurne, a raz błękitne, a jeszcze
kiedy indziej czarne i pełne gwiazd.
Widzę również kilka okien i balkonów
czteropiętrowego bloku stojącego na
przeciwko (piętra od dwóch do czterech),
przysłoniętego gdzie niegdzie drzewami,
od czasu do czasu poruszanych przez
wiatr.Blok widoczny z mojego okna
tętni życiem. W zależności od pogody
raz widać ludzi opalających się na
balkonach, wieszających pranie kiedy
indziej można dostrzec tylko migające
w oknach światła. Nocny blok pogrążony
jest we śnie gdzie niegdzie palą się
pojedyncze światła. Widok z mojego
okna każdego dnia się zmienia, każdego
dnia jest inny,ale zawsze równie ciekawy.

Agnieszka Stachurska


Wystawa Akwarystyczna

Od 24 kwietnia do 4 Maja trwa wystawa akwarystyczna w Domu Żołnierza w Bielsku-Białej. Jest to wystawa ryb akwariowych,takich jak: piranie, bojowniki, głupiki oraz gadów. Ekspozycja ta jest bardzo interesująca gdyż można obejżeć tutaj ciekawe zwierzęta egzotyczne.
Według mnie zasługującymi na uwagę stworzeniami są:Żaba Rogata która ma białą skórę oraz duże rogi. Drugim równie ciekawymm eksponatem jest duży srebno-zielony skorpion o bardzo intetresującej nazwie Imperator jest to zwierzę nie jadowite. Są tutaj również gekony,żółwie, węże i wiele innych.
Polecam tę wystawę każdemu, kto lubi egzotyczne zwierzęta oraz uczniom różnych szkół.

Iwona Klima


2. 
zajęcia warsztatowe grupy dziennikarskiej „Weekend” podczas wystawy prac Zdzisława Beksińskiego

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Dziennikarskie zajęcia warsztatowe podczas wystawy prac Zdzisława Beksińskiego
( poniżej zdjęcia oraz relacja z wystawy )

Wystawa fotografii Zdzisława Beksińskiego

W dniach od 1 do 30 maja tego roku odbywała się w Bielskiej Galerii BWA wystawa prac Zdzisława Beksińskiego. Zgromadzono na niej zdjęcia oraz fotomontaże z lat pięćdziesiątych prezentowały sporą różnorodność tematów, którymi zajmuje się ten wszechstronnie utalentowany artysta. Wśród nich można było znaleźć licznie prace, które sposób bardzo wymowny pokazywały ludzkie uczucia, na przykład fotomontaż pod tytułem „Zaduszki”, w którym to człowiek ma w oczach świeczki. Cała kompozycja tej pracy w sposób wyjątkowy oddaje klimat tego święta, smutek, zadumę, pamięć…
Innym przykładem fotografii, która utkwiła mi w pamięci, było zdjęcie dziecka bawiącego się na tle zniszczonych w domów. Widzimy tam niezwykła zdolność dzieci do znajdowania powodów radości nawet w tak trudnych, powojennych, czasach.
Na wystawie zaprezentowano również cały szereg aktów oraz kompozycji architektonicznych. Na te ostatnie warto zwrócić uwagę nie tylko z powodu ich treści, lecz również z faktu iż obecnie Beksiński często tworzy grafikę komputerową. Natomiast w przypadku tego środka graficznego często stosuje się rozmaite przekształcenia figur i obiektów geometrycznych.
Wystawa w BWA prezentowała początkowe prace Beksińskiego i była warta obejrzenia nie tylko przez koneserów sztuki, lecz także stanowiła znakomity wstęp dla osób, które chciałyby dalej zgłębiać twórczość tego artysty. Należy także powiedzieć, że nawet osoby na co dzień nie obcujące ze sztuką, mogły znaleźć na tej ekspozycji coś ciekawego dla siebie. Dlatego warto ją było obejrzeć.

Jakub Kwiecien


3.
 Pierwsze Wydanie Gazetki – Grupa Weekend – instruktor Magdalena Legendź

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Pierwsze Wydanie Gazetki – Grupa Weekend- instruktor Magdalena Legendź

Weekend Czyli MY

Słowo weekend jest przede wszystkim kojarzone z kilkoma dniami kończącymi tydzień pracy, z wypoczynkiem. Dla nas to słowo oznacza zupełnie coś innego. .
Weekend jest to grupa młodych, początkujących dziennikarzy, a dokładniej uczęszczających na warsztaty dziennikarskie. Do tej grupy ja także należę. Prócz mnie są tam również: Marek, Gosia, Jakub, Iwona. Ale nie możemy również zapomnieć o Ani i Marzenie, które są wolontariuszkami, a także o pani Magdzie, która wprowadza nas w świat dziennikarstwa. Spotykamy się już trzy miesiące. .Jesteśmy grupą zupełnie różniących się od siebie osób, ale może dzięki temu jakoś się uzupełniamy. Na przykład Jakub jest informatykiem, a Gosia pisze wiersze i opowiadania.
Łączy nas zamiłowanie do dziennikarstwa. Niektórzy z nas rozwijają już wcześniej zakorzenioną w sobie pasję do pisania, a dla niektórych, jak choćby dla mnie, jest to nowe, fascy-nujące doświadczenie. Naszym celem jest stworzenie redagowanego przez nas pisma.
Mimo że dopiero zaczynamy, wierzymy, że uda nam się to osiągnąć.

Agnieszka Stachurska


Przedstawiamy Się

Urodziłem się pewnej letniej niedzieli, o ile pamiętam. Jako mały brzdąc próbowałem pisać wiersze i nawet jakoś to szło, bo dostałem kilka wyróżnień na „Lipie” i jedno w konkursie w Chełmku. Jednak na skutek połknięcia bakcyla komputero-wego, z czasem poezja zmieniła się w wiersze programów komputerowych. Wówczas stało się jasne, co chcę w życiu robić. Po skończeniu liceum nr VI w Bielsku niespodziewanie pojawiła się szansa spełnić to marzenie, zostałem przyjęty na studia dzienne wydziału informatyki Politechniki Łódzkiej Filii w Bielsku-Białej. Swoją drogą kierunek przestał istnieć, gdy kończyłem studia, powodem były braki kadry. Studia to jeden z najpiękniejszych okresów w życiu, pomimo zarwanych nocy z powodu projektów, to także czas poznawania wspaniałych ludzi. Kto był, ten wie o czym mówię, a reszta po prostu niech spróbuje. .
W chwilach, gdy choroba komputerowa ustępuje na tyle, aby odejść od klawiatury, można się przekonać, że lubię wiele rzeczy… Niewątpliwie kocham zwierzaki, te małe i te duże. W domu mam chomika dżungalskiego, czyli urocze skrzyżowanie myszy z chomikiem, oraz psa, z przekory nazwanego”Lady” (czyli dama), cóż, rodowodu nie ma. Oprócz tego kocham podróże, zwłaszcza w cieplejsze strony, ale czy ktoś widział (zodiakalnego) lwa, który nie lubiłby ciepła? . W życiu najbardziej cenię sobie przyjaźń i miłość. Na tą drugą wciąż czekam i pewnie jak to ona – pojawi się niespodziewanie. .
Natomiast przyjaźń jest już u mnie od wielu lat i dobrze mi z nią. .
Zawsze kieruję się zasadą, że najważniejsze są marzenia i od nich wszystko się zaczyna. Nawet te z pozoru nierealne czasem się spełniają. Jestem marzycielem, ale wybrałem jeden z najbardziej ścisłych zawodów… Mam naturę optymisty, choć nie zawsze… Kim zatem jestem? .
Do końca nikt tego nie wie, po prostu jestem.

Jakub Kwiecień

Nazywam się Agnieszka Stachurska. Urodziłam się 26 lat temu w Bielsku-Białej. Kilka lat temu ukończyłam Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Bielsku-Białej. Jestem osobą niepełnosprawną, lecz mimo swej niepełnosprawności staram się prowadzić normalny, aktywny tryb życia.
Mam wielu wspaniałych przyjaciół, z którymi wychodzę do kina, do teatru czy pubów. Bardzo cenię sobie przyjażń, kocham ludzi. Lubię czytać książki, oglądać filmy i słuchać muzyki. Interesuję się filozofią, psychologią – lubię obserwować zachowania ludzi w różnych sytuacjach. .
Uwielbiam poezję, szczególnie utwory ks. Jana Twardowskiego. Obecnie uczęszczam naWarsztaty Terapii Zajęciowej, na których mam możliwość rozwijania się w różnych dziedzinach. Uczestniczę także w wieczorkach poetyckich, jako że sama też piszę wiersze.
Od pewnego czasu jeżdżę również do Domu Żołnierza na warsztaty z dziennikarstwa.Jest to dla mnie nowe doświadczenie. Mam nadzieję nauczyć się na nich czegoś nowego i odnależć się w tym.
Myślę, że tak naprawdę nie różnię się ni-
czym od swoich rówieśników.

Agnieszka Stachurska


IV BESKIDZKIE ŚWIĘTO MAŁYCH I DUŻYCH

Gdzie jest moje małe co nieco?

Dziewiętnastego czerwca br. Podczas „Beskidzkiego Święta Małychi Dużych”odbyło się widowisko pt. „Teatralna mapa Europy”. Składało się ono z jedenastu spektakli, opowiadających każdy o innym kraju. .
Udział w przestawieniach brały zarówno przedszkolaki jak i młodzież oraz dorośli. Teatralna mapa Europy to podróż, w której widz poznaje legendy, historię, kulturę oraz najwybitniejsze osoby w danym państwie.
Cała opowieść zaczyna się w Niemczech podczas sabatu czarownic, jednak jużwkrótce przenosimy się na Maltę w poszukiwaniu krainy trzech krzywych cytryn. Kto chciałby się ochłodzić po chwili spędzonej w gorącym klimacie Morza Śródziemnego, za kilkanaście minut zostaje przeniesionydo Szwecji na spotkanie z bohaterami książek Astrid Lindgren i z zespołem ABBA.
Pozostając w chłodnym klimacie północnej Europy, zostajemy też zaproszeni do Muzeum Figur Woskowych w Londynie. Tam wśród wielu ważkich pytań, widz zostaje z podstawową kwestią: „Gdzie jest moje
małe co nieco?”. .
Na zakończenie naszej podróży odwiedzamy Estonię, by poznać, jak powstało jej największe jezioro. Tak oto w ciągu trzech godzin nie ruszając się z krzesła przebywamy wiele tysięcy kilometrów i lat.

Jakub Kwiecień

„Poprostu być razem”

rozmowa z Janem Chmielem, pre-
zesem Bielskiego Stowarzyszenia
Artystycznego ” Teatr Grodzki ” . 

– Jak Pan ocenia dzisiejszą imprezę? .
Super jest! Ja się cieszę, że jest słoneczko, pogoda i chyba wszyscy dzisiaj jesteśmy szczęśliwi. .
– Czy co roku jest tak duża frekwencja, czy to się zmienia? .
Z roku na rok przychodzi coraz więcej osób.Podczas tegorocznego Beskidzkiego Święta frekwencja przeszła wszelkie nasze oczekiwania: zabrakło krzeseł w głównej sali, gdzie odbywały się przedstawienia, tutaj na festynie, przy grochówce też zabrakło krzeseł, ale grochówki nie zabrakło. .
– Kiedy Beskidzkie Święto Małych i Dużych zostało zorganizowane po raz pierwszy i jaki jest cel tej imprezy? 
Po raz pierwszy nasze święto odbyło się cztery lata temu, a więc w 2000 roku. A cel, to chyba widać? Na co dzień działamy w różnych pracowniach, nie mamy czasu ani możliwości, żeby się spotykać. Tu jesteśmy wszyscy, rozmawiamy, przeżywamy wspólne święto. Po prostu możemy być razem. .
– Dziękujemy za rozmowę.

rozmawiała Agnieszka Stachurska

Czadowa zabawa

rozmowa z Arturem Ćwiękałą uczestnikiem warsztatów terapii zajęciowej

– Który ze spektakli najbardziej Ci się podobał?
Wszystkie, bo były bardzo ładne i ciekawe.

– Ale któryś na pewno się wyróżniał? .
Jeden się wyróżniał, chyba trzeci czy czwarty z kolei („Noc Walpurgii”- przyp.red.) w którym był bardzo głośny podkład muzyczny. To była muzyka dyskotekowa.

– A Ty lubisz taką muzykę? .
Tak, bardzo. I raperzy byli wręcz czadowi .(„Astrid Lindgren” – przyp.red.).

– Jak oceniasz festyn, podczas którego rozmawiamy? .
Jest bardzo fajnie, bardzo wesoło i tak ma być do końca świata i jeszcze jeden dzień dłużej! Chciałbym podzięko – wać całemu Teatrowi Grodzkiemu zazorganizowanie tej imprezy.Życzę wszystkim, żeby się bawili tak dobrze,jak ja

– Gdybyś to ty organizował taką imprezę, co dodałbyś od siebie? .
Myślę, że mogłaby tu być jeszcze jazda na koniach.

– Dziękujemy. 
rozmawiała Gosia Wiśniewska


AKTUALNOŚCI

Odwiedziny u Królów – wycieczka do krakowa

Spod Warsztatów Terapii Zajęciowej wyruszyliśmy autokarem prosto do samego Krakowa. W trakcie podróży śpiewaliśmy różne wesołe piosenki. W ogóle było super, nie licząc kilku drobnych problemów. . Podzieliliśmy się na dwie grupy. Ta część osób, w której byłam, w pierwszej kolejności mogła zobaczyć wystawę Wawel Zaginiony. Były tam interesujące makiety: dawnego Rynku krakowskiego, a także wiele innych makiet kościołów. Pozostałości skó-rzanych ubrań oraz buty z drutów. Berło i korona królowej Jadwigi, naczynia z gliny. Metalowe żelazka, księgi z drugiej połowy szesnastego wieku, zbroje rycerskie, broń. W wawelskiej katedrze widzieliśmy grobowce prawie wszystkich polskich królów (i ich żon) panujących w dawnych czasach. Wyglądali tak, jakby spali, chociaż wcale tak nie jest i to było dla mnie zaskoczeniem. Spacer dawną drogą królewską ulicą Floriańską, Barbakan, słynny ołtarz Wita Stwosza w kościele Mariackim. Zdjęcie pod pomnikiem Smoka Wawelskiego, dawna smocza pieczara oglądana od zewnątrz. Sukiennice. Kupowanie pamiątek: miałam szczęście, bo gdziekolwiek podeszłam, tam miałam o połowę taniej. Obserwacja mima występującego na rynku. Można było też obejść kolumny, na których opierała się konstrukcja budowlana Sukiennic.

Małgorzata Wiśniewska

Wystawa Fotografii Zdzisława Beksińskiego

W dniach od 1 do 30 maja br. odbywała się w Bielskiej Galerii BWA wystawa prac Zdzisława Beksińskiego. Zgromadzone na niej zdjęcia oraz fotomontaże z lat pięćdziesiątych prezentowały sporą różnorodność tematów, którymi zajmuje się ten wszechstronnie utalentowany artysta. Wśród nich można było znaleźć licznie prace, które w sposób bardzo wymowny pokazywały ludzkie uczucia, na przykład fotomontaż pod tytułem „Zaduszki”, w którym to człowiek ma w oczach świeczki. Cała kompozycja tej pracy w sposób wyjątkowy oddaje klimat tego święta, smutek, zadumę, pamięć. Innym przykładem fotografii, która utkwiła mi w pamięci, było zdjęcie dziecka bawiącego się na tle zniszczonych domów. Widzimy tam niezwykłą zdolność dzieci do znajdowania powodów do radości nawet w tak trud-nych, powojennych, czasach. Na wystawie zaprezentowano również cały szereg aktów oraz kompozycji architektonicznych. Na te ostatnie warto zwrócić uwagę nie tylko z powodu ich treści, lecz również dlatego,iż obecnie Beksiński często tworzy grafikę komputerową. Natomiast w przypadku tego środka graficznego często stosuje się rozmaite przekształcenia figur i obiektów geometrycznych. Wystawa w BWA prezentowała początkowe prace Beksińskiego i była warta obejrzenia nietylko przez koneserów sztuki, lecz także stanowiła znakomity wstęp dla osób, które chciałyby dalej zgłębiać twórczość tego artysty. Należy także podkreślić, że nawet osoby, które na co dzień nie obcują ze sztuką, mogły znaleźć na tej ekspozycji coś ciekawego dla siebie. Dlatego wato ją było obejrzeć.

Jakub Kwiecień

Wystawa Akwarystyczna

Od 24 kwietnia do 4 maja br. trwa wystawa akwarystyczna w Domu Żołnierza w Bielsku-Białej.Jest to wystawa ryb akwariowych, takich jak:piranie, bojowniki, gupiki oraz gadów. Ekspozycja ta jest bardzo interesująca, gdyż można obejrzeć tutaj ciekawe zwierzęta egzotyczne. Według mnie zasługującymi na uwagę stworzeniami są: żaba rogata, która ma białą skórę oraz duże rogi. Drugim równie ciekawym eksponatem jest duży srebrno – zielony skorpion o bar-
dzo interesującej nazwie Imperator jest to zwierzę niejadowite. Są tutaj również gekony, żółwie, węże i wiele innych.
Polecam tę wystawę każdemu, kto lubi egzotyczne zwierzęta oraz uczniom różnych szkół.

Iwona Klima

Zwierzenia Marzeny

Pracownie zorganizowane przez Teatr Grodzki dają wiele możliwości nie tylko osobom niepełnosprawnym, ale także wolontariuszkom. Ja jestem jedną z nich. Tutaj miałam okazję nawiązać pierwszy, dłuższy kontakt z tymi osobami. Ma to dla mnie tym większe znaczenie, iż obecnie studiuję oligofrenopedagogikę. Na cotygodniowym spotkaniach udzielam pomocy moim koleżankom i kolegom w przemieszczaniu się, co stanowi dla nich niemały kłopot. Mam również czas żeby z nimi porozmawiać, zapoznać się z ich problemem, chorobą, sposobem rehabilitacji oraz obserwować, jak wspaniale radzą sobie z sytuacjami, w jakich się znaleźli. Mogę też od nich otrzymać wiele rad. Na przykład Kuba, specjalista od informatyki, on potrafi mi dać kilka wskazówek w swojej dziedzinie. Jednak nie to jest najważniejsze, lecz fakt, że tu można drugiemu człowiekowi dać coś zupełnie bezinteresownie.

Marzena Cieślar – wolontariuszka


CO LUBIĘ

Gosia:

Lubię słuchać muzyki i czytać książki, pisać wiersze. Biorę udział w zajęciach teatralnych, dają mi one szansę rozwoju. Jestem bardzo optymistycznie nastawiona do tego, co dzieje się wokół mnie. Dla mnie liczy się ciągłe usprawnianie ruchowe. Jestem komunikatywna.

Gosia Wiśniewska

Co lubię robić w weekend

W weekend lubię sobie dłużej pospać, potem jem śniadanie, idę do komputera. Mam gry takie, jak: siatkówka, koszykówka FIFA 2001, golf 2002, tenis, Harry Potter 3. Potem lubię oglądać kanały sportowe. Mama lubi słuchać radia „3” i czytać książki.

Marek Urbanke 

Iwona:

Nazywam się Iwona Klima i mam 18 lat i pół. Mam brązowe oczy i włosy. Jestem spod znaku lwa. Moim ulubionym kolorem jest zielony.Jestem osobą gadatliwą, dlatego znajomi nazywają mnie gadułą. Oprócz tego jestem wesoła i nastawiona do świata optymistycznie. Interesuję się każdą muzyką oprócz heavy metalu i techno, oraz książkami przyrodniczymi, szczególnie o zwierzętach. Moją ulubioną autorką jest Anna Sewel, która pisze o koniach.Oprócz tego interesuję się trochę psychologią. Jednak moim największym zajęciem jest rehabilitacja w szkole.W szkole nie lubię matematyki, chemii i fizyki, w przeciwieństwie do mojej mamy. Natomiast w domu mam dwie papużki faliste i żółwia stepowego. Moim ostatnim,najważniejszym hobby jest dziennikarstwo, dlatego przychodzę na te zajęcia. W przyszłości chciałabym zostać dziennikarką, tak jak mój idol w tej dziedzinie Kamil Durczok. Jest on świetnym dzienni-
karzem i potrafi świetnie rozmawiać z ludźmi.

Iwona Klima


Widok Z okna

Z mojego okna widać piękne kwiaty i drzewa. 
Kiedy budzę się rano, mam ochotę polecieći z nimi porozmawiać. W gruncie rzeczy wiem, że jest to niemożliwe. Zapytacie pewnie, czemu chcę z nimi gadać. Bo są one tak piękne i kolorowe, że od samego patrzenia mam ochotę stać się taka, jak przyroda w moim oknie. Bo chciałabym się przekonać, czy te nasze roślinki mają tak super fajnie. Jestem zadowolona, że je widzę każdego ranka, bo wtedy chce mi się żyć.

Małgorzata Wiśniewska

Gdy trzeba opisać, co widać z mojego okna,człowiek żałuje, że mieszka w spokojniej dzielnicy. O czym tu pisać? O sąsiedzie, który co chwilę majstruje coś na dachu przy swojej antenie TV? Może o większym ruchu samochodów, jadących na skróty do jednego z licznych
hipermarketów? Może by napisać o zakładzie, gdzie niemal niepostrzeżenie każdgo dnia produkuje się wyroby mięsne?. Mógłbym też napisać o drzewach, które rosną od dziesiątków lat nad Starobielkim po-tokiem i tyle już widziały. Z daleka też rysuje się prastara osada Bielska – Grodzisko i o tym też mógłbym napisać. Tak wiele rzeczy tworzy spokojny obraz widoku z mojego okna. Pamiętaj o tym, gdy myślisz, że nic się nie dzieje.

Jakub Kwiecień

Z mojego okna widać szkołę, do której chodzi Harry Potter. Jest to szkoła zaklęć i uroków, w której się uczą czarodzieje. Tam jest też boisko, gdzie odbywają się mecze. Jest to szkoła, w której nie ma ocen, a w nagrodę dostaje się fasolki. Potem się je wymienia na żaby czekoladowe, które dodają życia, karty sławnych czarodziejów i czarownic. Uczniowie ubierają się w czarne, długie płaszcze i noszą ze sobą różdżkę. Bardzo dobrze, że ta szkoła jest, bo różni się od tradycyjnej szkoły. My też chcielibyśmy chodzić do takiej szkoły.

Marek Urbanke


Nasz Świat

Z mojego okna widać kawałek nieba, które zmienia się w zależności od pogody i pory dnia.Raz jest ciemne i pochmurne, a raz błękitne, a jeszcze kiedy indziej czarne i pełne gwiazd.Widzę również kilka okien i balkonów czteropiętrowego bloku stojącego naprzeciwko (piętra od dwóch do czterech), przysłoniętego gdzieniegdzie drzewami, od czasu do czasu poruszanych przez wiatr. Blok widoczny z mojego okna tętni życiem. W zależności od pogody raz widać ludzi opalających się na balkonach, wieszających pranie, kiedy indziej można dostrzec tylko migające w oknach światła. Nocny blok pogrążony jest we śnie, gdzieniegdzie palą się pojedyncze światła. Widok z mojego okna każdego dnia się zmienia, każdego dnia jest inny, ale zawsze równie ciekawy.
Agnieszka Stachurska

” Przejście podziemne „
Niewidzialni
Przechodzimy przez ulicę
Szkoda, że
bez
słońca lub deszczu.

Adam Miks

Budowniczy dróg często tworzą podziemne przejścia dla bezpieczeństwa pieszych.Niewątpliwe w przypadku infrastruktury komunikacyjnej jest to jak najbardziej słuszne. Jednak co się dzieje, gdy to samorozwiązanie przeniesiemy w nasze życie? Ten problem podjął w swoim wierszu pod tytułem „Przejście podziemne” Adam Miks
(opublikowany w 7 nr „JesteśMy” przyp.red.).

Siedzę przy oknie
To moje okno na świat
Siedzę i obserwuję
Jak zmienia się życie
W moim oknie
Chciałabym wyjść
I dotknąć i poczuć
życie
Skrywane w kwiatach
W wietrze i śpiewie ptaków

Chciałabym wyjść

Małgorzata Wiśniewska

Utwór liczący zaledwie 5 wersów, wydawać by się mógł za krótki jak na tak poważny temat. Jednak tak nie jest. Autor
porównuje nasze życie do przejścia przez ulicę. Możemy to zrobić na dwa sposoby:pierwszy, „ukryć się pod ziemią”. Zapewne prawie nikt nas nie zauważy, ryzyko niepowodzeń zminimalizujemy do najniższego poziomu. Będziemy jedynie słuchać o wielkich sukcesach innych. Ale za to jakoś przejdziemy przez to nasze życie w miarę bezpieczni. Jest jednak drugi sposób: przeżyć swój czas w pełni. Wówczas poznamy smak wielkiej radości, choć nieraz „zmokniemy w strugach ulewnego deszczu”. Jednak wtedy na starość będziemy mogli powiedzieć, jak tytułowy bohater jednej z moich ulubionych książek Forest Gump:”Wiele marzeń zostanie już tylko marzeniami, ale moje życie nie było nudne jak flaki z olejem, a to już chyba coś?” .

Jakub Kwiecień


Foto Oceny

Opisane poniżej fotografie pochodzą ze strony internetowej – www.foto.onet.pl

Opisywane zdjęcia zostały wybrane z galerii internetowej www.foto.onet.pl, nigdy wcześniej nie miałam styczności z profesjonalną fotografią. Dopiero na ostatnich zajęciach mogłam nauczyć się czegoś więcej, jeśli chodzi o robienie zdjęć. Widziałam, jak to wygląda od podszewki – od początku do samego końca. Teraz wiem już mniej więcej czym się różni porządny sprzęt od tandety. Wybrałam zdjęcie z niemowlęciem, bo kojarzy mi się ono z ciepłem rodzinnym. Rodzina ma dla mnie bardzo duże znaczenie. .
Fotka z zamkiem wpadła mi w oko, ponieważ interesują mnie starożytne budowle, choć nie potrafię powiedzieć dlaczego tak jest. Może dlatego że lubię zwiedzać tego typu zabytki, mimo, że nie mam możliwości ani czasu.
Ostatnia fotografia wybrana przeze mnie to: jezioro, zachód słońca – po prostu wakacje ! .

Małgorzata Wiśniewska

Opisane poniżej fotografie pochodzą ze strony internetowej – www.foto.onet.pl

Ze zdjęć, które wybrałam najbardziej podobało mi się zdjęcie pt.”Oset”. Wydało mi się interesujące dlatego, że zostało przedstawione jako akt, a przedstawia ono po prostu oset. Jest on prawdopodobnie symbolem, a symbole możemy dowolnie interpretować. Kolejne zdjęcie zatytułowane „Więzy” przedstawia konar drzewa, który można odczytać na przykład jako więzy rodzinne. Poszczególne odgałęzienia tego korzenia to członkowie tej rodziny . Z korzenia wyrasta drzewo, a drzewo to właśnie cała rodzina. Na następnym zdjęciu pt. „Koniec świata” widać cień budynku,a nad nim ciemne, złowrogie chmury. .
Te zdjęcia wybrałam iż są one wieloznaczne, symboliczne. Każdy może zobaczyć w nich coś innego.

Agnieszka Stachurska


RODZINA

Czasem masz mnie dosyć, chociaż zawsze mnie potrzebujesz. Byłam z Tobą gdy miałeś dzień i będę jak skończysz sto lat. Uczyłam Cię żyć i kochać. Nawet gdy założysz nową, do poprzedniej nieraz powrócisz. Beze mnie jesteś jak samotny pies włóczący się po nieprzyjaznym świecie. Kim jestem? – Twoją rodziną.

Jakub Kwiecień

Rodzina jest ważna

Jest dla mnie ważna bo daje mi zabezpieczenie finansowe, dach nad głową, poczucie bezpieczeństwa, uczy jak żyć i zarabiać, wychowuje. MAMA jest na emeryturze. Pracowała w biurze podróży, dlatego jest mądra, fajna. Mój dziadek służył kiedyś na wojnie, jest wspaniałym człowiekiem, bo fajnie się z nim rozmawia na różne tematy, chociaż jest sta-roświeckim człowiekiem. Ma swoje przyzwyczajenia: wstawanie o świcie, skleroza, głośne słuchanie telewizora. Brat jest po awuefie i szuka pracy w zawodzie rehabilitanta; kiedyś grał w koszykówkę i tam u niego poznałem moich kolegów z Diakonii.

Marek Urbanke

Mój Najcenniejszy Skarb

Pamiętaj, że rodzina jest najważniejsza, bo inni przychodzą i odchodzą, a my zawsze będziemy z Tobą! – tak zawsze mawia moja mama. Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że to najprawdziwsza prawda. Dla mnie rodzina to przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa, ciepło. Dom to miejsce, do którego zawsze mogę przyjść,ale to tylko budynek. Najważniejsi są ludzi w nim mieszkający. Rodzina to osoby, które choćby nie wiem co się działo, zawsze będą przy mnie, będą kochać i wspierać. Moja rodzina to mama, tata, siostra i brat, osoby które są dla mnie w stanie zrobić wszystko i ja dla nich również, bo są dla mnie NAJWAŻNIEJSI na świecie! Moja rodzina to SKARB! .

Agnieszka Stachurska

PRACOWNIA GRAFIKI KOMPUTEROWEJ

1. Zdjęcia z zajęć warsztatowych

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

ZAJĘCIA W PRACOWNI GRAFIKI KOMPUTEROWEJ I SKŁADU TEKSTU

2. Zbiór grafik wykonanych przez uczestników warsztatów – plakat, zaproszenia

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Zbiór grafik wykonanych przez uczestników warsztatów – plakat, zaproszenia

Plakaty

Zaproszenia

3. Zbiór grafik wykonanych przez uczestników warsztatów – życzenia, wizytówki, logo

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Zbiór grafik wykonanych przez uczestników warsztatów – życzenia, wizytówki, logo

Wizytówki

Logo

Życzenia

4. Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (poniedziałek)

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (poniedziałek)

5. Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (wtorek)

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (wtorek)

6. Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (środa)

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (środa)

7. Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (czwartek)

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (czwartek)

8. Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (piątek)

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Wykonanie logo projektu „Jesteś Potrzebny” – grupa grafiki komputerowej (piątek)

9. Ilustracje do gazety Jesteśmy – Temat „Rodzina” – wykonał Marcin Witos

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Ilustracje do gazety Jesteśmy – Temat „Rodzina” – wykonał Marcin Witos

10. Projekty Okładki Gazetki – „Bez-Błędni”

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Projekty Okładki Gazetki – „Bez-Błędni”

11. Projekty Stron Gazetki – Grupa Czwartkowa

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Projekty Stron Gazetki – Grupa Czwartkowa


12.
 Projekty Stron Gazetki – Weekend

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Projekty Stron Gazetki – Weekend

13. Exlibris – projekty – grupy grafiki komputerowej

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Exlibris – projekty – grupy grafiki komputerowej

PRACOWNIA TECHNIK GRAFICZNYCH

1. Grafiki, rysunki wykonane w pracowni technik graficznych

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Grafiki, rysunki wykonane w pracowni

 

2. Introligatorzy i graficy podczas pracy

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Introligatorzy i graficy podczas pracy

3. Grafiki, linoryty – wykonane w pracowni grafiki

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Grafiki, linoryty – wykonane w pracowni grafiki

4. Prace z Grafiki cd.

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Prace z Grafiki cd.

5. Prace z Grafiki cd.

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Prace z Grafiki cd.

PRACOWNIA INTROLIGATORSKO – DRUKARSKA

1. Pierwsze prace wykonane w pracowni introligatorsko-drukarskiej 

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Pierwsze prace wykonane w pracowni introligatorsko-drukarskiej

2. Introligatorzy i graficy podczas pracy

PROGRAM „Pracownie aktywizacji społecznej – Jesteś potrzebny”

Introligatorzy i graficy podczas pracy

 

Wróć do poprzedniej strony